Nie dyskutuję już nad tym, czy pan Kazimierz Ujazdowski powinien startować akurat w Warszawie i w tej dzielnicy, czy nie. Uważam, że dzisiaj głównym zadaniem opozycji jest przywrócenie praworządności w Polsce. Z tego punktu widzenia Kazimierz Ujazdowski nie jest dla mnie kandydatem kontrowersyjnym. Przypomnę, że Ujazdowski został wybrany europarlamentarzystą z listy PiS-u. Po roku, kiedy PiS w Polsce zaczął demolować Trybunał Konstytucyjny i sądy, Ujazdowski ogłosił to w prasie, chyba nawet na łamach "Rzeczpospolitej". Był niejeden artykuł jego, w którym on ostro skrytykował te działania, a następnie wystąpił z PiS-u przecież w sytuacji, w której PiS był tu partią dominującą i rozdawał wszystkie frukta. Doceniam to i doceniam jego merytoryczne stanowisko, bo on bardzo dobrze argumentował, bardzo merytorycznie.
Czy Paweł Kasprzak powinien się wycofać?
Jeśli chodzi o pana Pawła Kasprzaka i jego działalność jako Obywatela RP, bo on jest twarzą główną tego środowiska, absolutnie to doceniam. To jest człowiek odważny, dzielny i wielokrotnie pokazywał innym, jak należy stawiać ten opór i protestować przeciwko tym zmianom. Także ja go doceniam. Ale uważam, że w tym okręgu grozi podział głosów. I przy podziale głosów po raz pierwszy od lat może tutaj wygrać kandydat PiS-u. Pan Kasprzak w tej sytuacji moim zdaniem powinien się wycofać.
Mówiliśmy o kandydaturze Ujazdowskiego, ale Kasprzak ma argumenty dotyczące w ogóle sposobu wyłaniania kandydatów w partiach, w koalicjach, wśród opozycji. Parę miesięcy temu proponował prawybory. Czy patrząc na to, co się w partiach dzieje sądzi pan, że te postulaty mają szansę zostać zrealizowane? Przecież właściwie chyba w żadnej partii nie ma szalejącej demokracji. Wręcz przeciwnie.
No nie ma, rzeczywiście. Te postulaty są wysuwane od dawna. Ja z nimi sympatyzuję. Uważam, że - zwłaszcza jeżeli chodzi o układanie list do Sejmu - to prawybory niekoniecznie musiałyby mieć charakter ostateczny, to znaczy uważam, że zawsze zarząd partii politycznej, który jednak ponosi odpowiedzialność, powinien mieć coś do powiedzenia. Ale materiał, że tak powiem, do pracy zarządu mógłby być wyłaniany właśnie w drodze prawyborów, gdzie ludzie zasygnalizowaliby popularność określonych kandydatów. Czy to jest realne w przyszłości? Nie umiem powiedzieć. Do tej pory to się nie udawało, chyba nigdzie. Głównie dlatego, że chyba liderzy partii trochę się tego obawiają. Mają zawsze pewne zobowiązania, które chcieliby zrealizować.
I mają własną pozycję, której bronią. Tu dochodzimy do kolejnej ważnej w tej kampanii kwestii dla Koalicji Obywatelskiej, czyli – chyba można tak powiedzieć - decyzji Grzegorza Schetyny o tym, że to Małgorzata Kidawa-Błońska będzie kandydatką na szefa rządu po wyborach.