O pomysłach przekopania Mierzei Wiślanej, by połączyć Zatokę Gdańską z Zalewem Wiślanym i dalej portem w Elblągu, mówi się od kilku lat. Dotąd plany te były w sferze marzeń, rozwiązaniu sprzeciwia się bowiem Unia Europejska oraz Rosja. Ale Prawo i Sprawiedliwość sprawę kanału uczyniło jednym ze swoich priorytetów i robi wszystko, by plan zrealizować. Już w 2017 roku rząd chce rozpocząć prace budowlane na Mierzei Wiślanej.
– Chcemy to zrobić razem z Unią Europejską, ale w przypadku zablokowania projektu przez KE zrealizujemy ten projekt bez Brukseli wyłącznie z własnych środków – mówi „Rzeczpospolitej" minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk.
Trudne negocjacje
Sztandarowy projekt PiS uderza przede wszystkim w interesy Rosji, bo statki płynące do Elbląga muszą dziś płynąć przez należącą do niej Cieśninę Piławską. Ale rząd nie ogląda się na Moskwę i prowadzi kluczowe rozmowy z Komisją Europejską. Jest to konieczne, bo przekop ma znaleźć się na terenach chronionych unijnymi przepisami Natura 2000.
Według informacji „Rzeczpospolitej" w styczniu do Warszawy przyjedzie unijny komisarz ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa Karmenu Vella, który po rozmowie z polskim rządem ma wydać ostateczną rekomendację Komisji ws. budowy kanału.
– Stan obecnych negocjacji jest bardzo trudny, ponieważ pytania, jakie postawiła Komisja Europejska jeszcze rządowi Platformy Obywatelskiej, trafiały w pustkę, co budziło wielkie kontrowersje w Brukseli. Nasz rząd, w odróżnieniu od swoich poprzedników, którzy sabotowali ten projekt, chce współpracować jak najlepiej z Komisją i przekonać ją do tego przedsięwzięcia, by ruszyć z pracami budowlanymi jak najszybciej w przyszłym roku – mówi nam Gróbarczyk.