Opozycja wzywa rząd do publikacji orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. W środę sędziowie zakwestionowali ustawę o TK uchwaloną przez PiS 22 grudnia 2015 r., która w praktyce uniemożliwiała Trybunałowi kontrolę prawa przyjmowanego przez władzę.
Opublikuje czy nie?
Tego samego dnia wieczorem lewicowa partia Razem zorganizowała happening przed Kancelarią Premiera. Jej sympatycy za pomocą rzutnika wyświetlali na fasadzie gmachu treść orzeczenia TK. Spędzili pod kancelarią noc i twierdzą, że będą protestować do momentu publikacji wyroku w Dzienniku Ustaw.
Politycy Platformy wykorzystują z kolei media społecznościowe, umieszczając w popularnych portalach swoje fotografie z trzymaną w rękach kartką z napisem „#RządziePublikuj".
Rząd jest jednak nieugięty – zapowiada, że środowego orzeczenia nie opublikuje. Jego zdaniem takiego wyroku po prostu nie ma. – Nikt nie stoi ponad prawem i konstytucją, a w sposób szczególny ponad prawem i konstytucją nie stoi prezes Trybunału. Prawo uchwala zaś Sejm, który jest emanacją woli narodu. Wyrok uznamy wówczas, jeśli zostanie wydany na podstawie ustawy i zgodnie z trybem – przekonywała w czwartek w Sejmie szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa.
Wtórowali jej inni politycy PiS. – Spór ma jedną twarz: to jest twarz Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału. To jest osoba, która uwikłała TK w bardzo poważny spór polityczny, jakiego nie mieliśmy w ciągu ostatnich 26 lat – stwierdził poseł Michał Wójcik. Z kolei poseł Marek Ast – jeden z architektów ustawy PiS – uważa, że decyzja TK to nie orzeczenie, lecz tylko niewiążące stanowisko sędziów. – Oczywiście, stanowiska nie można publikować, nie jest obowiązującym prawem. Obowiązuje ustawa o Trybunale z grudnia – uważa.