Jaki komentował projekt ustawy reformującej SN złożony w środę w parlamencie przez posłów PiS. Gdyby projekt ten wszedł w życie wówczas mogłoby dojść do wygaszenia mandatu wszystkich aktualnych sędziów SN - o tym kto nadal orzekałby w Sądzie Najwyższym zdecydowałby minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Jaki odpierał zarzuty o to, że spośród 49 posłów, którzy podpisali się pod projektem ustawy o SN, tylko dwóch ma wykształcenie prawnicze. - A co to ma za znaczenie? Nie mam wykształcenia prawniczego, a np. znalazłem złodziejstwo w sądzie w Krakowie, a ci ludzie, którzy mieli wykształcenie prawnicze i się tym zajmowali – nie znaleźli - replikował nawiązując do afery korupcyjnej w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie.
Prezes Gersdorf Jaki zarzucił oderwanie od rzeczywistości nawiązując do jej wypowiedzi o tym, iż sędziowie w Polsce zarabiają za mało. - Świadczy to o tym, o czym ludzie w Polsce mówią już od dawna – jest grupa sędziów, która obraca się tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie - mówił.
Zdaniem wiceministra sprawiedliwości "jeśli zwykły człowiek pisze do SN, to regularnie wszystko jest odrzucane". Członek rządu nazwał też SN "maszynką do umarzania postępowań kasacyjnych". Tymczasem, jak dodał, "chodzi o to, żeby obywatel poczuł się trochę inaczej, że Sąd Najwyższy nie jest sądem samym dla siebie, ale jest również sądem, który potrafi zareagować".
Jaki przypomniał też, że PiS obiecał w kampanii wyborczej iż "realnie zmieni sądownictwo".