Po latach 90. przyszły dla aktora nieco chudsze czasy, nieobfitujące już w takim stopniu w pierwszoplanowe kreacje. Dziś powraca w autorskim stylu z nowym projektem. Na swoje barki wziął nie tylko główną rolę, ale również scenariusz, reżyserię i produkcję obrazu, nad którym pracował przez dwie dekady, a który stanowi adaptację bestsellerowej i wielokrotnie nagradzanej powieści kryminalnej Jonathana Lethema.
Lionel Essrog, bohater „Osieroconego Brooklynu", jest detektywem cierpiącym na zespół Tourette'a, choć w jego przypadku choroba nigdy nie została odpowiednio nazwana, mimo iż akcja rozgrywa się w latach 50. XX wieku, czyli już po zdiagnozowaniu przypadłości. Norton wciela się w postać z wyczuciem i empatią, nigdy nie przekraczając żadnej granicy w geście aktorskiej szarży. Gdy jego mentor i przyjaciel zarazem zostaje zamordowany w niejasnych okolicznościach, mężczyzna postanawia na własną rękę odnaleźć zabójcę, kierując się przy tym instynktem i intuicją. Przy okazji, jak nietrudno przewidzieć, odkrywa znacznie więcej; to, do czego dostęp był dotąd pilnie strzeżony. Wnet bowiem okazuje się, że nieplanowane uwikłanie w zbrodniczy proceder prowadzi do samego jądra ciemności, ulokowanego w nowojorskim ratuszu. Tam toczy się walka o władzę i wpływy, postępuje korupcja, a wszystko to dzieje się kosztem najsłabszych, najmniej uprzywilejowanych.