Emery Mwazulu Diyabanza wchodzi do muzeum Quai Branly w Paryżu i kieruje się w stronę ekspozycji zawierającej m.in. XIX-wieczną drewnianą afrykańską figurkę przedstawiającą żałobnika. Bierze ją w ręce, demontuje z podtrzymującej podstawy i wynosi z sali, krzycząc przy tym, że przyszedł po to, by odebrać przedmiot, który z Afryki zabrali kolonizatorzy. Wszystko transmituje na żywo przez platformę internetową. Ochrona muzeum zatrzymuje go dopiero kilka minut później, gdy próbuje wynieść figurkę na zewnątrz.
Do zdarzenia doszło w czerwcu 2020 r. Wspólnie z kilkoma innymi osobami, które wówczas mu towarzyszyły, Kongijczyk został ukarany finansowo. Miesiąc później wywiad z Diyabanzą przeprowadził dziennik „New York Times". „To, że musiałem zapłacić, aby zobaczyć to, co zostało zabrane siłą – dziedzictwo, które należało do moich przodków – to właśnie skłoniło mnie do podjęcia takiego działania" – tłumaczył aktywista.
Wcześniej Diyabanza podobne akcje przeprowadził w kilku w innych muzeach w Europie. Toczy się przeciwko niemu kilka postępowań. Akcje wywołują krytykę, ale zyskują też sympatyków. „Jako pierwszy wprowadził w życie coś, co od dawna istniało w wyobraźni wielu" – mówiła w wywiadzie dla stacji Deutsche Welle francuska historyczka sztuki Benedicte Savoy.
Dwa milimetry kunsztu
Budowa ma się rozpocząć na początku 2021 r. i potrwać kilka lat. Muzeum Sztuki Zachodnioafrykańskiej ma być jednym z największych na całym kontynencie. W listopadzie przedstawiono pierwsze wizualizacje projektu, za który ma odpowiadać znany brytyjski architekt ghańskiego pochodzenia David Adyaje, który zaprojektował m.in. Narodowe Muzeum Historii i Kultury Afroamerykanów w Waszyngtonie. Muzeum powstanie w Nigerii, na terenie miasta Benin City, stolicy stanu Edo. Przed czasami kolonialnymi teren ten należał do Królestwa Beninu, powstałego w XII wieku na obszarze dzisiejszej południowej Nigerii, które przetrwało do aneksji przez Imperium Brytyjskie w 1897 r.