I jest to prawda głęboka, wszak szampanem – w moim przypadku często zamienianym na Recaredo lub podobną cavę – powinno rozpoczynać się każdy poranek, a cóż dopiero tak ważny jak poranek Zmartwychwstania Pańskiego. Więc jak nie wiecie, co podać, to na śniadanie proponuję bąbelki. A jeśli nie? No to spójrzmy na menu: jaja i majonezy w różnej postaci? Chablis – usłyszę. Ładnie ułożone, szlachetne, maślane chardonnay to bezpieczny wybór, ale przecież można inaczej, choćby wytrawny furmint lub żyletkowy juhfark z Somlo. A może riesling? Nada się poważniejszy kabinett, ale jeśli ktoś się uprze przy wytrawnym spätlese, to tylko kapelusza uchylić.