Leo Kantor wspomina obecność Żydów we Wrocławiu do 1968 r.

Jestem znowu po ponad 60 latach w synagodze Pod Białym Bocianem. I bardzo żałuję, że Mesjasz jeszcze nie przyszedł na ziemię, by przypilnować tego gigantycznego odrodzenia i ożywić wszystkich umarłych Żydów, bo może na sali byłoby wtedy co najmniej pięciu laureatów Nobla

Publikacja: 13.11.2010 00:01

Kiosk z prasą żydowską we Wrocławiu przy ulicy Włodkowica obok synagogi Pod Białym Bocianem, 1947 r.

Kiosk z prasą żydowską we Wrocławiu przy ulicy Włodkowica obok synagogi Pod Białym Bocianem, 1947 r.

Foto: AP

Red

Są takie miasta, w których po prostu musimy bywać, nie dlatego, że przyciąga nas ich niezwykły urok czy mamy tam jakieś ważne sprawy do załatwienia. Wręcz przeciwnie, jedziemy do tych miast, wiedząc, że zbyt szybko trzeba je znowu będzie opuszczać, ponieważ dłuższy pobyt staje się niemożliwy. A jednak od czasu do czasu jedziemy.

Jadę do Wrocławia, żeby na szacownym Międzynarodowym Festiwalu Teatru Jednego Aktora opowiedzieć w monodramie o losach polsko-żydowskich na tej ziemi. Prosiłem o małą salę, ale organizatorzy, ponosząc dużo większe koszty, postanowili wynająć jeszcze do końca nieodremontowaną synagogę. Dla nich to miejsce dzisiaj ważne i symboliczne, dla mnie również, ale też bardzo bolesne. Moi rodzice poszarpani przeżyciami wojennymi już w 1946 roku modlili się w tej synagodze.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
Polska jest na celowniku Rosji. Jaka polityka wobec Ukrainy byłaby najlepsza?
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama