Pamiętam jeszcze, na przykład, jakie komentarze towarzyszyły pierwszemu wydaniu „Lodołamacza" Suworowa. Co za bzdury! Co ten facet wymyślił – iż ta bezprzykładna klęska sowieckiej armii w 1941 r. wynikała z faktu, że Stalin właśnie rozwinął wszystkie siły do uderzenia na Niemcy?! Że niby Hitler uprzedził cios zaledwie o paręnaście dni? No, przecież wszyscy wiedzą, że Stalin absolutnie się nie szykował do wojny, że bał się Hitlera, i dlatego z tego strachu rozbroił Armię Czerwoną i wymordował swych dowódców. A ten tu jakieś... I to kto, ani profesor, ani nawet doktorant, tylko zwykły szpion...

„Przecież wszyscy wiedzą" – ulubiony argument wielkich oszustów i małych idiotów. Na mnie osobiście działa on jak krew na piranię. Jeśli gdzieś coś lub kogoś zbywa się stwierdzeniem, że „przecież wszyscy wiedzą", już tam pędzę, w przekonaniu, że jest jakiś szwindel do zdemaskowania. I rzadko się mylę.

Dziś już nawet w popularnym magazynie hobbistycznym czytam artykuł o „tajnej wojnie Stalina", bardzo przekonująco udokumentowany, wchodzący w sekrety historii jeszcze głębiej niż tak niedawno zrobił to Suworow – rzecz jest bowiem o pierwotnych planach sowieckich, sprzed klęski Francji, kiedy to ZSRR szykowało się do czynnego wystąpienia w wojnie przeciwko aliantom po stronie Hitlera. Bo rzeczywiście, po co budowała sowiecka flota, z natury zamknięta u brzegu dwóch kałuż, bałtyckiej i czarnomorskiej, prawie 200 okrętów podwodnych? Wielokrotnie więcej, niż miał Hitler, dla którego przecięcie morskich dostaw do Anglii było sprawą życia i śmierci? Ano po to, żeby zrobić z Anglią to właśnie, co się niemieckim U-Bootom nie udało. Założenie, że powtórzy się pierwsza wojna światowa, że Anglia i Francja z jednej strony, a Niemcy z drugiej, będą się zmagać latami, było całkiem logiczne. Wnioski z niego płynące – że trzeba wspomóc słabszą stronę, aby ten wzajemny upust krwi trwał jak najdłużej, a potem, kiedy się już kapitaliści nawzajem wykończą, zatłuc zwycięzcę, dotychczasowego sojusznika, zająć całą Europę, a jak się da, to i Amerykę, i zatknąć wszędzie czerwone sztandary – też były logiczne.

Inaczej się historia potoczyła, więc Stalin przestawił wajchę i zaczął szykować potężne uderzenie w niemieckie plecy; nie zdążył. Swoją drogą, gdyby nie beznadziejna pogoda na początku 1940 roku, Hitler uderzyłby na Francję wcześniej, i wtedy prawdopodobnie Stalin wycofałby się z „krupnoj oszibki", jaką było wymordowanie polskich jeńców; w wariancie wojny z Hitlerem to, co uznał za bezwartościowe ludzkie odpady, mogło mu się przydać. A może nie pogoda zadecydowała o śmierci męczenników z Katynia, tylko ich własne bohaterstwo we wrześniu 1939 r. – bo opóźnienie „planu żółtego" wynikło też z ogromu strat poniesionych podczas inwazji na osamotnioną Polskę?

Meandry i rozgałęzienia historii alternatywnych zostawmy sobie na kiedy indziej, nie o to mi tu szło, tylko o to, że wszystkie straszliwe herezje i obrazoburstwa Suworowa sprzed zaledwie kilkunastu lat stały się już oczywistościami. Historycy opublikowali tajne protokoły posiedzenia politbiura, które, okazuje się, jednak się odbyło, dokładnie tego dnia, który wskazał uparty pisarz, i dokładnie jest w nich to, co twierdził. W książkach można dziś znaleźć plany kampanii, która miała się rozpocząć na początku lipca 1941 r., dokładne rozkazy i tak dalej. Choć, oczywiście, można się też wciąż naczytać, a zwłaszcza naoglądać w telewizji, bredni o „nieprzygotowaniu" Armii Czerwonej do wojny, o „przestarzałych i lekkich" czołgach, które „płonęły jak zapałki", i tak dalej – urobek fałszerzy historii i „pożytecznych idiotów" nie znika przecież z dnia na dzień.

Co jest najbardziej charakterystyczne, to że nikt za wszystkie wylane nań pomyje Suworowa nie przeprosił. Jak był brany pod buty jako ignorant i dureń, tak jest pod nie brany nadal, tylko teraz jako nudziarz promujący banały. No co, że Stalin był gotowy do uderzenia? To wszak wszyscy wiedzą, co za odkrycie. Za to ile szczegółów ten Suworow pomylił, w ilu miejscach nie trafił... po prostu trudno faceta traktować poważnie.

Obrazoburcy nigdy nie mają swojego czasu. Najpierw mają przechlapane, bo łamią tabu, a potem z dnia na dzień – bo przecież już wszyscy wiedzą że... Cóż, mądrzy mają dla siebie Królestwo Niebieskie, więc pewnie jest sprawiedliwie, że ten tutaj świat oddał Pan głupcom.