Po moim poprzednim felietonie w „Rzeczpospolitej", który wskazywał na konieczność zmiany strategii rozwoju Polski, a konkretnie – odstąpienia od zachęt podatkowych dla firm zagranicznych na rzecz wspierania globalnego rozwoju polskich firm, zadzwonił do mnie wysoki urzędnik publiczny. „Krzysztof, mylisz się – powiedział. – W Polsce firmy zagraniczne nie mają żadnych szczególnych preferencji".
Dyskutowaliśmy dłuższą chwilę, postanowiliśmy kontynuować za jakiś czas przy kawie. Na razie podtrzymuję moje zdanie: nawet jeżeli formalnie nie ma różnic, to faktycznie kapitał zagraniczny jest często traktowany jako lepszy. Wynika to chociażby z faktu, że kapitał ten ma wsparcie swoich rządów w ekspansji zagranicznej, a nasz rodzimy kapitał, gdy taką ekspansję planuje, bywa sekowany. Pisałem już w tym kontekście o KGHM, któremu rząd podciął skrzydła, wprowadzając dodatkowy podatek. Wiele podobnych przykładów odmówienia wsparcia firmom, które mają świetną technologię i globalne możliwości rozwoju, można znaleźć w raporcie o innowacyjności polskiej gospodarki [www.madra-polska. pl]. W niektóre sytuacje trudno wręcz uwierzyć: znana mi firma planowała ekspansję w Azji i zwróciła się do ambasady z prośbą o podstawowe informacje. Ambasada nawet nie odpowiedziała. Poprosiłem osoby czytające mój blog o zabranie głosu w tej sprawie. Kto ma rację, ja czy wysoki urzędnik publiczny? W dwa dni pojawiło się ponad 60 wpisów z przykładami preferowania kapitału zagranicznego i sekowania firm krajowych. Poniżej prezentuję niektóre z nich i nicki osób, które zostawiły komentarze (nazwy firm zostały zastąpione ogólnymi określeniami):
– W mediach nie było informacji, żeby US doprowadził firmę zagraniczną do bankructwa, a o wielu polskich pisano (nick: „Piotr3UK")
– Sanepid nie pozwolił otworzyć sieci lodziarni, bo ten sam pracownik nie może wydawać lodów i przyjmować pieniędzy. Na pytanie, dlaczego w dużym zachodnim koncernie jest to ta sama osoba i jest w porządku, padła odpowiedź: „bo to jest duży zachodni koncern" (nick: „Grzesiek")
– Rząd ostatnio przyjął wieloletnie programy wsparcia finansowego dla kilku zagranicznych koncernów. Czytelniczka o nicku „ask me", która podesłała te przykłady, konkluduje, że równość w, jak pisze, „dostępie do koryta" jest iluzoryczna, bo nie ma takich programów dla polskich firm