Imagine...

Publikacja: 18.05.2012 20:00

Tomasz Wróblewski: Jak uszczęśliwić człowieka

Tomasz Wróblewski: Jak uszczęśliwić człowieka

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Tuż za rogiem stoi nowy lewicowy świat. Mityczny świat sprawiedliwości społecznej. Świat, gdzie nikt nie jest ani zbyt biedny, ani zbyt bogaty. Gdzie miejsca pracy nie uciekają za granicę, kapitał jest dobrem publicznym, a nie fortuną obracaną w prywatne widzimisię. Gdzie zasoby naturalne eksploatowane są zgodnie z prawami natury, a nie dla wiecznego podbijania wskaźników konsumpcji.

Po kolejnych wystąpieniach nowego prezydenta Francji, wobec niemieckiej lewicy szturmem zdobywającej kolejne landy i greckich przeciwników reform fiskalnych – łza się w oku może kręcić na wspomnienie przeszłości. Nostalgiczna podróż w czasie do fantazji Johna Lennona „Imagine no possessions / I wonder if you can...".

Czy potrafimy sobie wyobrazić ten nowy świat? Zacznijmy od wyrównywania różnic społecznych. Od 75-procentowego podatku dochodowego we Francji, który już został zapowiedziany. Nasza rodzima lewica marzy o nowym 50-procentowym podatku i nawet jeżeli dziś jeszcze tego nie osiągnie, to może liczyć na wspomaganie z UE.

Może też liczyć na międzyrządowe umowy o wymianie informacji bankowych, które uniemożliwią bogatym ucieczkę do rajów podatkowych. Pieniądze zostaną w kraju i... wzbogacą fundusz socjalny dla rosnącej liczby bezrobotnych. A trochę nam tych bezrobotnych przybędzie. Bo nowe programy troski o miejsca pracy przewidują zwiększenie obowiązków pracodawcy. Kwoty minimalne zatrudnienia młodych, obostrzenia przy zwalnianiu starych. W Niemczech pracodawcy już dziś są karani za utratę miejsc pracy. Płacą odszkodowanie za każdy etat wywieziony za granicę. Praca przestaje być przywilejem, zaczyna być prawem człowieka i jako taka specjalnie ma być chroniona. To słowa prezydenta Hollande'a.

Rosnące koszty pracy przysporzą lewicowym mesjaszom popularności, ubędzie jednak firm, które będą w stanie nadal konkurować na wolnym rynku.

Ale od czego w świecie wiecznej fantazji jest państwo? Bankrutujące przedsiębiorstwa mogą liczyć na wsparcie publiczne. Dedykowane granty, abolicje podatkowe, specjalne kontrakty rządowe na inwestycje w infrastrukturę. To jednak delikatna gra. Raz puszczone w ruch maszyny drukarskie może i dają ludziom więcej pieniędzy, giełdom nadziei, a producentom zamówień, ale łatwo tu o spięcia, niekontrolowane skoki inflacji, zaburzenia na rynku pracy. Stąd całe mnóstwo dodatkowych regulacji, obostrzeń, które idą z państwową pomocą. Ochrona miejsc pracy, kontrola cen, limity produkcyjne, bariery celne i wiele innych, które trzeba tworzyć z każdą kolejną falą rynkowych konwulsji.

Przemyślna inżynieria finansowa daje jednak wrażenie wzrostu gospodarczego. Rząd ogłasza koniec kryzysu. Wszystko co prawda szybko drożeje, ale nikomu to nie przeszkadza, bo płace rosną jeszcze szybciej. Za sprawą państwowego interwencjonizmu ludzie myślą, że się bogacą.

Z tym, że jedni bardzo się bogacą, a inni – w zasadzie większość – bogaci się mniej. Gorzej: po przeliczeniu stóp procentowych, nowych rat kredytowych, opłat i malejącej siły nabywczej pieniądza, okazuje się, że w zasadzie tracą i to bardzo.

Ale pokusa walki z gospodarczą stagnacją za pomocą rosnącej inflacji jest coraz większa. Marzenia o lepszym świecie nie ustają. Ekonomiczne fantazje, keynesiańskie modele, które w rzeczywistości są niczym innym jak zwykłą piramidą finansową, urastają do rangi cudu ekonomicznego. I pewnie byłby to cud, gdyby pieniędzy nigdy nie trzeba było oddać albo gospodarka zaczęła rosnąć szybciej niż zadłużenie. Ale nie rośnie, a dłużnicy ustawiają się w kolejce. Pieniędzy na pomoc socjalną szybko zaczyna brakować, bo banki nie dają się nabrać na zdewaluowane pieniądze i domagają się zwrotu w innych walutach. Padają szpitale, szkoły i jak w Grecji czy Włoszech, stają służby miejskie. A równocześnie rosną niebotyczne fortuny bankierów, rosną dysproporcje i szlag trafia sprawiedliwość społeczną. Imagine... ten lepszy lewicowy świat, jest już tuż za rogiem.

Tuż za rogiem stoi nowy lewicowy świat. Mityczny świat sprawiedliwości społecznej. Świat, gdzie nikt nie jest ani zbyt biedny, ani zbyt bogaty. Gdzie miejsca pracy nie uciekają za granicę, kapitał jest dobrem publicznym, a nie fortuną obracaną w prywatne widzimisię. Gdzie zasoby naturalne eksploatowane są zgodnie z prawami natury, a nie dla wiecznego podbijania wskaźników konsumpcji.

Po kolejnych wystąpieniach nowego prezydenta Francji, wobec niemieckiej lewicy szturmem zdobywającej kolejne landy i greckich przeciwników reform fiskalnych – łza się w oku może kręcić na wspomnienie przeszłości. Nostalgiczna podróż w czasie do fantazji Johna Lennona „Imagine no possessions / I wonder if you can...".

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy