Na krowiej krwawej skórze, jaką zdarzało mu się w dzieciństwie skrobać do czysta, nie spisać by jego akcji ulotkowych i pikiet.
Jego tryumfy z czterech porewolucyjnych dekad są zwykle nieźle znane: od agitatora w Nowogrodzie do pogromcy rewolty w Turkiestanie, od ministra przemysłu ciężkiego po komisarza transportu. Przez kilka lat, które można by określić mianem rtęciowych, taki był w nich ciężar, płynność wszystkiego, drżenie i trucizna – uważano go za drugiego w państwie: nie przypadkiem to jego imieniem nazwano moskiewskie metro, krój szynela, pół tuzina kołchozów i nowy traktor. Wśród setek ważkich decyzji związanych z rozbudową Moskwy podjął i podpisał również tę o wysadzeniu w powietrze soboru Chrystusa Zbawiciela, co po latach dało pewnemu antysemicie i paranoikowi asumpt do rozważań o „zemście potomków chazarskich kaganów", ale Łazar Mojsiejewicz, z rzeczowym prostokątnym wąsem, bardziej chyba dumny był z nadania jego inicjałów nowemu trolejbusowi niż z piramidy alabastrowego gruzu.
Zwolniony ze stanowisk partyjnych i rządowych w roku 1957 pod zarzutem „brutalnego i lekceważącego traktowania podwładnych" (19 tysięcy podpisanych osobiście zbiorowych wyroków śmierci nabierało tymczasem w teczkach eleganckiego koloru kości słoniowej), cztery lata później trafił na przymusową emeryturę do Tweru.
Jak relacjonuje historyk Roj Miedwiediew, wkrótce skupił wokół siebie grono sąsiadów emerytów, wielbicieli domina, z którymi rozgrywał niekończące się partyjki na świeżym powietrzu. Ba, posługując się koneksjami w miejscowym aparacie, zdołał – on, budowniczy portów, dworców i lotnisk! – uzyskać zgodę na doprowadzenie na podwórze prądu. Odtąd pod pojedynczą, kołyszącą się na drucie żarówką trwały turnieje do późna w nocy.
Miedwiediew nie pisze wszystkiego: twerski zesłaniec wrócił po kilku latach do Moskwy z własnym kompletem do gry i wkrótce wciągnął do zawodów partyjnych sąsiadów z ulicy Frunzeńskiej. Wydawało się, że, przetrzymawszy Chruszczowa i Breżniewa, będzie żył wiecznie, kocio uśmiechnięty pacjent przychodni na Kremlu i czytelnik Leninki.