Reklama

Przyszli od Rosatich po kanapę

Nie rozumiałem i nie rozumiem: dlaczego panna Rosati chce się poczuć znieważona literacką fikcją? - mówi Robertowi Mazurkowi reżyser Andrzej Żuławski.

Publikacja: 16.05.2014 21:00

Przyszli od Rosatich po kanapę

Foto: Forum, Mar Marek Szczepański

Robert Mazurek: Muszę zacząć od tego pytania.

Andrzej Żuławski: Czy jeszcze nie siedzę w więzieniu? Nie.

Sąd kazał ci przeprosić Weronikę Rosati za zniesławienie w książce „Nocnik".

I jeszcze zapłacić 100 tysięcy złotych, ale za to książkę można sprzedawać. Obie strony wniosły apelację od wyroku.

Wy chcecie uniewinnienia, a oni?

Reklama
Reklama

Rosati, zdaje się, chce jeszcze więcej pieniędzy. I to jest kuriozalny wyrok, bo trzeba wpłacić kolosalną sumę ludziom bogatym, ale za to książka wróci na rynek.

Nie przyjmujesz do wiadomości, że Weronika Rosati poczuła się obrażona wulgaryzmami o „szmacie, w którą spuszczają się hollywoodzkie ch..." i „ssaniu ch... zaległych"?

Nie rozumiałem i nie rozumiem: dlaczego panna Rosati chce się poczuć znieważona literacką fikcją? Przecież to ona rozpętała burzę wokół książki, bo bardzo chciała się w niej rozpoznać i bardzo chce, by ludzie czytający „Nocnik" widzieli ją w Esterce.

Jaki miałaby w tym interes?

A czego żąda w pozwie?

Przeprosin i odszkodowania. Nie sądzisz chyba, że chodzi jej o pieniądze?

Reklama
Reklama

Robert Mazurek: Muszę zacząć od tego pytania.

Andrzej Żuławski: Czy jeszcze nie siedzę w więzieniu? Nie.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Plus Minus
„Żar”: Chęć bycia silniejszym
Plus Minus
„EA Sports FC 26”: Skazani na piłkarski sukces
Plus Minus
„The Critic”: W teatrze zbrodni
Plus Minus
„Dzikość”: Emocje w parku narodowym
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Prof. Przemysław Czapliński: Opór wobec siły pieniądza
Reklama
Reklama