Laicyzacja postępuje. Polacy coraz mniej wsłuchują się w głos Kościoła. Młodzi coraz częściej są wobec niego obojętni, a trochę starsi bez ryzyka większego błędu są w stanie przewidzieć, na jaki temat biskupi się wypowiedzą, a nawet jaka będzie treść ich wystąpienia. Tu jakiś cytat z Jana Pawła II, tam – dla podkreślenia lojalności – z Franciszka, kilka niezobowiązujących słów. Tematyka też jest przewidywalna do bólu: obrona religii w szkołach, sprzeciw wobec edukacji zdrowotnej, czasem jeszcze jakaś próba ochrony interesu instytucji. Jeśli słychać głos biskupów w sprawach społecznych, to niezmiennie w kwestii obrony wartości chrześcijańskich i życia ludzkiego. I tyle. Wszystko coraz częściej sprowadzone (poza obroną życia) do kwestii utylitarnych, związanych z krótkoterminowym interesem instytucji, a nie z jej zadaniem prorockim czy choćby moralnym.