Przed Alamein nie odnieśliśmy żadnego zwycięstwa, a po Alamein nie doznaliśmy już porażki” – pisał Churchill w swoich wojennych pamiętnikach. Jak w każdym uogólnieniu jest w tej uwadze jądro prawdy, choć nie powinno się zapominać o bitwie o Anglię. Churchill wszelako powinien był dodać, że chodzi o wojnę z Niemcami, bo przecież Wielka Brytania odniosła spektakularne zwycięstwa nad Włochami w Afryce, zwycięstwa takiej miary, że skłoniły Hitlera do zaangażowania tam sił, które bardziej przydałyby mu się w Rosji. Ale w obliczu porażki włoskich faszystów w Afryce (i w Grecji) Hitler postanowił wspomóc swojego ideologicznego wspólnika Benito Mussoliniego, mimo że jego własne strategiczne plany jasno wskazywały, że klucz do zwycięstwa, o które mu chodzi, nie leży ani w Afryce, ani w Grecji, tylko w Rosji.