Północ, południe, wschód, zachód. Na pierwszy rzut oka – obiektywne określenia kierunków geograficznych. Ot, kryteria ułatwiające umiejscowienie danego fragmentu terenu na mapie. Jednak praktycznie każdy zdaje sobie sprawę, że ich neutralność jest jedynie deklaratywna. Od wieków bowiem kryje się za nimi cały zestaw sensów i wartościowania, wykraczający daleko poza geografię.
Dekadami toczy się w naszym kraju dyskusja na temat tego, czy „jesteśmy Zachodem”, czy „już dogoniliśmy Zachód”, czy w końcu możemy „przestać oglądać się na Zachód”. Niektórzy wciąż boleją nad tym, że wrzuca się nas do kategorii Wschodu. Ostatnio przeżyliśmy głębokie rozczarowanie tym, że zostaliśmy zakwalifikowani do krajów z ograniczonym dostępem do amerykańskich czipów, co stawia pod znakiem zapytania możliwość rozwoju w Polsce technologii związanych ze sztuczną inteligencją. Okazało się, że możemy notować i wzrost gospodarczy, i nasze akcje w regionie mogą rosnąć, ale to jeszcze wcale nie przekłada się na to, że zostaniemy uznani za ważne zachodnie państwo przez Stany Zjednoczone.