Jeśli ktoś się spodziewał, że artykuł Elona Muska opublikowany w ostatnim grudniowym wydaniu „Welt am Sonntag” wywoła w Niemczech reakcję, to się nie zawiódł. Nasi zachodni sąsiedzi odruchowo zareagowali oburzeniem – „Amerykanie wtrącają się w nasze sprawy” – i zignorowali wszelkie merytoryczne aspekty publicystyki Muska. Wyjątkiem był naczelny „Welta”, który tłumacząc się z publikacji tekstu miliardera, zauważył, że jeśli chodzi o diagnozę stanu niemieckiej gospodarki, Musk ma rację. Tyle tylko, że recepta, którą proponuje, czyli poparcie dla AfD, jest – zdaniem Jana Philippa Burgarda – „fatalnym błędem”.
Czytaj więcej
Ochrona klimatu za każdą cenę, otwieranie serc dla imigrantów, a granic dla produktów z importu, skupianie się na prawach mniejszości i ignorowanie obaw przywiązanych do tradycji mas. Społeczne zmiany miały zmierzać w jednym kierunku. Koniec ćwierćwiecza, w którego ostatni rok właśnie wchodzimy, przynosi tu jednak wielką niespodziankę.
Dlaczego Niemcy nie chcą słuchać Elona Muska? Nie cierpią, gdy pouczają ich Amerykanie
Burgarda ani Muska słuchać nikt jednak nie chciał. Wygrała niechęć do Amerykanina, jak również fakt, że nie jest już osobą prywatną, lecz przyszłym ważnym przedstawicielem administracji Donalda Trumpa. No cóż, niechęć można doskonale zrozumieć, bo Musk to wyjątkowo irytujący typ. Wiele razy, również w tym miejscu, odnosiłem się do jego działań, często krytycznie. Jego potęga liczona w posiadanych miliardach dolarów, ale też nietuzinkowość i pomysłowość tworzą niebezpieczną mieszankę. Ale własne odczucia i przekonania warto niekiedy odłożyć na bok i jeśli coś ważnego mówi ktoś, kogo nie lubimy, przysłuchiwać mu się z jeszcze większą uwagą. Niemcy jednak do tego stopnia nie cierpią, kiedy pouczają ich Amerykanie, że w dwójnasób zamknęli umysły na argumenty Muska.
Burgarda ani Muska słuchać nikt jednak nie chciał. Wygrała niechęć do Amerykanina, jak również fakt, że nie jest już osobą prywatną, lecz przyszłym ważnym przedstawicielem administracji Donalda Trumpa. No cóż, niechęć można doskonale zrozumieć, bo Musk to wyjątkowo irytujący typ.
Co ciekawe, nie były one przesadnie odkrywcze. Musk stwierdza, że dotychczasowy model gospodarczy się wyczerpał i jeśli Niemcy nie chcą się pogrążyć w stagnacji, muszą odejść od biurokracji i regulacji, postawić na innowacje i inwestycje. Odejście od atomu też było dla gospodarki ciosem, a partie mainstreamu nie bardzo mają pomysły na wymyślenie swego modelu energetycznego od nowa. Miliarder zauważa również, że dotychczasowy model imigracyjny stał się źródłem znacznie poważniejszych kryzysów niż korzyści – również politycznych. Z tego wyciąga wniosek, że trzeba postawić na polityków takich jak z AfD, którzy wcale nie są radykałami, tylko realistycznie oceniają stan, w którym znalazły się dziś Niemcy.