Michał Szułdrzyński: Niemcy nie chcą słuchać Elona Muska. A jeśli ten wyjątkowo irytujący typ ma rację?

Liberalni demokraci się orientują, że zaszły jakieś istotne przemiany społeczne, dopiero wtedy, gdy przegrają wybory.

Publikacja: 03.01.2025 07:05

Michał Szułdrzyński: Niemcy nie chcą słuchać Elona Muska. A jeśli ten wyjątkowo irytujący typ ma rację?

Foto: ALLISON ROBBERT/Pool via REUTERS

Jeśli ktoś się spodziewał, że artykuł Elona Muska opublikowany w ostatnim grudniowym wydaniu „Welt am Sonntag” wywoła w Niemczech reakcję, to się nie zawiódł. Nasi zachodni sąsiedzi odruchowo zareagowali oburzeniem – „Amerykanie wtrącają się w nasze sprawy” – i zignorowali wszelkie merytoryczne aspekty publicystyki Muska. Wyjątkiem był naczelny „Welta”, który tłumacząc się z publikacji tekstu miliardera, zauważył, że jeśli chodzi o diagnozę stanu niemieckiej gospodarki, Musk ma rację. Tyle tylko, że recepta, którą proponuje, czyli poparcie dla AfD, jest – zdaniem Jana Philippa Burgarda – „fatalnym błędem”.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Donald Tusk mówi to, o czym niedawno nie było wolno nawet pomyśleć

Dlaczego Niemcy nie chcą słuchać Elona Muska? Nie cierpią, gdy pouczają ich Amerykanie

Burgarda ani Muska słuchać nikt jednak nie chciał. Wygrała niechęć do Amerykanina, jak również fakt, że nie jest już osobą prywatną, lecz przyszłym ważnym przedstawicielem administracji Donalda Trumpa. No cóż, niechęć można doskonale zrozumieć, bo Musk to wyjątkowo irytujący typ. Wiele razy, również w tym miejscu, odnosiłem się do jego działań, często krytycznie. Jego potęga liczona w posiadanych miliardach dolarów, ale też nietuzinkowość i pomysłowość tworzą niebezpieczną mieszankę. Ale własne odczucia i przekonania warto niekiedy odłożyć na bok i jeśli coś ważnego mówi ktoś, kogo nie lubimy, przysłuchiwać mu się z jeszcze większą uwagą. Niemcy jednak do tego stopnia nie cierpią, kiedy pouczają ich Amerykanie, że w dwójnasób zamknęli umysły na argumenty Muska.

Burgarda ani Muska słuchać nikt jednak nie chciał. Wygrała niechęć do Amerykanina, jak również fakt, że nie jest już osobą prywatną, lecz przyszłym ważnym przedstawicielem administracji Donalda Trumpa. No cóż, niechęć można doskonale zrozumieć, bo Musk to wyjątkowo irytujący typ.

Co ciekawe, nie były one przesadnie odkrywcze. Musk stwierdza, że dotychczasowy model gospodarczy się wyczerpał i jeśli Niemcy nie chcą się pogrążyć w stagnacji, muszą odejść od biurokracji i regulacji, postawić na innowacje i inwestycje. Odejście od atomu też było dla gospodarki ciosem, a partie mainstreamu nie bardzo mają pomysły na wymyślenie swego modelu energetycznego od nowa. Miliarder zauważa również, że dotychczasowy model imigracyjny stał się źródłem znacznie poważniejszych kryzysów niż korzyści – również politycznych. Z tego wyciąga wniosek, że trzeba postawić na polityków takich jak z AfD, którzy wcale nie są radykałami, tylko realistycznie oceniają stan, w którym znalazły się dziś Niemcy.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Świąteczna aktualizacja

Co łączy PiS, AfD i Donalda Trumpa? Wcale nie to, co myślą liberałowie

Problem w tym, że dla wielu europejskich liberalnych demokratów AfD zdaje się być przyczyną kłopotów, a nie ich skutkiem. Artykuł Muska zawiera zresztą dobre argumenty za tym, że poparcie dla skrajnej prawicy jest konsekwencją problemów, do jakich Niemcy doprowadziła dotychczasowa polityka mainstreamowych partii, a nie na odwrót. Zamiast więc walczyć z AfD, zamiast mówić o kordonach sanitarnych, trzeba sięgnąć do przyczyn.

Wygląda jednak na to, że liberalni demokraci orientują się, że zaszły jakieś istotne przemiany społeczne, dopiero wtedy, gdy przegrają wybory. Czyż nie tak było w listopadzie w USA? Lewica i liberałowie tak mocno uwierzyli w czarny wizerunek Trumpa, który stworzyli, że byli absolutnie przekonani, że nie może wygrać wyborów. On wygrał, a oni przegapili potężne zmiany społeczne, które zaszły w ostatnich latach w USA.

Czy tak samo nie było w Polsce po 2015 r., gdy okazało się, że dwa razy z rzędu Polacy powierzyli władzę partii, która otwarcie krytykowała liberalną demokrację, rozmontowywała ład ustrojowy, który powstał w 1989 r., i wypowiedziała wojnę Unii Europejskiej? A przy okazji robiła to tak nieudolnie, że w sądownictwie i prokuraturze do dziś pozostał chaos, zaś spór o „suwerenność” z UE zakończył się zupełną kapitulacją. Liberałowie przez długi czas nie chcieli zrozumieć, że PiS na jakieś potrzeby polskiego społeczeństwa odpowiadał tak samo, jak AfD odpowiada na potrzeby szczególnie wschodnich, ale nie tylko, Niemców. I tak samo jak Trump odpowiedział na lęki i niepokoje Amerykanów. Zwalanie wszystkiego na populizm polepszyć może samopoczucie, ale żadnego problemu nie rozwiąże.

A Niemcy, jeśli nie chcą, by, po lutowych lub kolejnych wyborach za cztery lata, AfD weszła do rządu federalnego, powinni zastanowić się nad tym, skąd bierze się poparcie dla tej partii, a nie zwalczać ją samą. Jeśli nie są do tego zdolni, być może zasługują na to, by AfD jednak doszła do władzy. Choć dla Polski nie byłaby to wcale dobra wiadomość.

Plus Minus
Co można wyczytać z priorytetów prezydencji przygotowanych przez polski rząd? Niewiele
Plus Minus
Po co organizowane są plebiscyty na słowo roku? I jakie słowa wygrywały w innych krajach
Plus Minus
Gianfranco Rosi. Artysta, który wciąż ma nadzieję
Plus Minus
„Rozmowy o ludziach i pisaniu”. Dojmujące milczenie telefonu w domu
Plus Minus
„Trojka” Izabeli Morskiej. Tożsamość i groza w cieniu Rosji
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego