Około roku 2005 chyba każdy, kto spędził trochę czasu w bazie głównej po południowej stronie Everestu, przyznałby, że zrobiło się w niej dość tłoczno. Ale w roku 2008 liczba przebywających tam osób z dnia na dzień nagle się podwoiła.
Na początku marca – czyli w momencie, gdy wielu operatorów znajdowało się już w Nepalu lub Tybecie i szykowało się na przyjęcie klientów, którzy właśnie rozglądali się za swoimi paszportami – chińskie władze nagle uznały, że w ramach obchodów XXIX Letnich Igrzysk Olimpijskich w Pekinie na szczyt Everestu ma zostać wniesiona pochodnia. Aby mieć pewność, że żaden aktywista z napisem WOLNY TYBET nie zakłóci starannie przygotowanych ceremonii, ogłoszono, że wszystkie pozwolenia na wspinaczkę od strony północnej zostają cofnięte do 10 maja – kiedy to oczywiście w normalnych warunkach większość ekip albo szykowałaby się do ataku szczytowego, albo już schodziła. Praktycznie rzecz biorąc, możliwość wspinaczki od strony północnej została w tym sezonie zablokowana.