Plus Minus: Słyszymy, że zmiany klimatu oddziałują także na oceany. Przecież ocean ani nie zamarznie, ani nie wyparuje, to wielka stabilna, odwieczna woda… Czy to jest interakcja w obie strony?
Relacja jest absolutnie wzajemna. Weźmy pod uwagę zmiany stężenia dwutlenku węgla w atmosferze. Mielibyśmy go tam jeszcze więcej, gdyby nie oceany, ponieważ jedna czwarta tego, co emitujemy, idzie bezpośrednio do oceanu, powodując tam zakwaszenie wody, ale jednocześnie sprawiając, że temperatura atmosfery nie jest tak wysoka, jak mogłaby być. Poza tym oceany mają olbrzymią pojemność cieplną, więc dopóki się nie nagrzeją, atmosfera też się nie nagrzeje tak mocno, jak by potencjalnie mogła przy danym stężeniu dwutlenku węgla. Zatem nawet jeśli przestalibyśmy całkiem emitować CO2 do atmosfery, to musimy jeszcze przeczekać kilkaset lat, kiedy cały czas będzie się robiło cieplej, bo ocean nagrzany będzie to ciepło oddawał. Pesymistycznie na to patrząc, skoro mamy już średnio 1,4 st. C ponad temperaturę z czasów przedindustrialnych, to nawet przy natychmiastowym zaprzestaniu emisji przez kilkaset lat nadal będziemy mieli dodatkowo połowę tego, czyli 0,7. To daje 2 st. C średniej nadwyżki na całym globie.