Przybora, czyli Piotruś Pan

Jeremi Przybora dobiegał osiemdziesiątki, gdy ukończył libretto musicalu „Piotruś Pan". Zachował wrażliwość dziecka i najlepiej czuł się w tajemniczej krainie utkanej z wyobraźni, tęsknoty za czymś lepszym, szlachetniejszym niż otaczająca rzeczywistość. W musicalu nazwał ją Niebywalencją.

Aktualizacja: 13.12.2015 18:52 Publikacja: 11.12.2015 00:59

Siermiężna scenografia (wiadomo, Wiesław Gomułka). I kosmiczna wyobraźnia (wiadomo, Jeremi Przybora)

Siermiężna scenografia (wiadomo, Wiesław Gomułka). I kosmiczna wyobraźnia (wiadomo, Jeremi Przybora). Program rozrywkowy „Mały Kabaret", wrzesień 1966 r.

Foto: TVP/PAP, Zygmunt Januszewski

W życiu Jeremiego Przybory Niebywalencja pojawiała się wielokrotnie i przybierała różne formy. Była rzeczywistością radiową, potem telewizyjną, kabaretową, a pod koniec życia poety przybrała bardziej materialny wymiar. Opowieść o Piotrusiu Panu bowiem połączyła się wtedy z opowieścią o Alicji z Krainy Czarów. To ona wprowadziła go do swego tajemniczego ogrodu, a kilka pięter nad ziemią, na poddaszu staromiejskiej kamienicy, stworzyła mu prawdziwy azyl.

Pozostało jeszcze 97% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Sztuczna inteligencja zabierze nam pracę
Plus Minus
„Samotność pól bawełnianych”: Być samotnym jak John Malkovich
Plus Minus
„Fenicki układ”: Filmowe oszustwo
Plus Minus
„Kaori”: Kryminał w świecie robotów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Plus Minus
„Project Warlock II”: Palec nie schodzi z cyngla