Jest nas coraz więcej, ilekroć nas kosicie; nasieniem jest krew chrześcijan” – pisał Tertulian gdzieś na przełomie II i III wieku, a to jego zdanie jakoś zawsze przypomina mi się na przełomie lipca i sierpnia, w porze sianokosów. Gdyby rośliny mogły mówić, to od kilku tygodni, na polach i łąkach powtarzałyby okrzyki tego ognistego neofity – „Więc męczcie, katujcie, skazujcie na śmierć i niszczcie nas!”. Wiedzą one coś, o czym spośród ludzi pamiętają jeszcze tylko męczennicy – że koniec nie jest pustką, tylko spełnieniem. Czymś na kształt dopełnienia okręgu, domknięcia budowli, oddania jej „pod klucz” prawowitemu właścicielowi. Ale o spotkaniu z ostrzem kos i sierpów mogą marzyć tylko dojrzałe kłosy; a nie każda dusza doczeka się swojego sierpnia.