Żyjący w świecie wykreowanym przez własnych PR-owców premier ma niewielki kontakt z rzeczywistością. Może więc wierzyć, że prawo w Polsce jest nie tylko jednoznaczne, ale nawet ściśle przestrzegane. Tyle że jest to bardzo dalekie od prawdy.
Dwa lata temu szpital w Białymstoku odmówił aborcji, choć dziecko było pozbawione mózgu i nie miało najmniejszych szans na przeżycie, a matka była w tak złym stanie psychicznym, że psychiatra wystawił jej zaświadczenie o wskazaniu do aborcji. I choć w jej przypadku nie było nawet dylematu, kogo ratować, bo dziecko było skazane na śmierć niezależnie od wszystkiego, i pomóc można było tylko matce, to szpital i tak odmówił. Na piśmie z uzasadnieniem, że „depresja nie jest groźna dla ciężarnej”, a dyrektor szpitala tłumaczył, że brak „jednoznacznej interpretacji w sprawie prawnie dozwolonych warunków terminacji ciąży”, a wszystko to przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku i brak jednoznacznych wytycznych.