Istnieje więcej niż jeden model bycia Kościołem – to zdaniem abp. Timothy’ego Costelloe najważniejszy wniosek płynący z dwóch pierwszych etapów synodu o synodalności. Słowa przewodniczącego Konferencji Biskupów Australii mnie cieszą, bo już kilkanaście miesięcy temu pisałem na łamach „Plusa Minusa”, a później w mojej książce „Koniec Kościoła, jaki znacie”, że czas, gdy istniał jeden, w miarę spójny katolicyzm, już minął. Obecnie żyjemy w Kościele, w którym współistnieje wiele modeli nie tylko życia wiarą czy religijności, ale także wiele różnych elementów nauczania. Jedni hierarchowie, jak choćby kard. Robert McElroy, będą przekonywać, że katolicyzm przyszłości musi być radykalnie inkluzywny, przyjmować osoby LGBTQ+ i otwierać dla nich nowe możliwości; inni, jak kard. Gerhard Muller, że tego typu myślenie to koniec katolicyzmu. Ten sam spór będzie się toczyć na dole, gdzie w jednych diecezjach osoby rozwiedzione w nowych związkach będą dopuszczone do komunii świętej, a w innych obowiązywać będzie stanowisko Jana Pawła II, które taką możliwość ogranicza do osób, które zdecydowały się na życie we wstrzemięźliwości seksualnej.