Ogi Ugonoh, czarnoskóra aktywistka i influencerka, w rozmowie z białoskórą youtuberką i influencerką dała obszerny i miejscami nawet ciekawy wykład na temat poprawnego zachowania się Białych w stosunku do Czarnych. Można się było z niego dowiedzieć, że noszenie warkoczyków jest niewłaściwe, bo jest formą „przywłaszczenia kulturowego”, a jeśli już jakiś biały koniecznie musi warkoczyki lub dredy nosić, to niech je przynajmniej pozwoli upleść ciemnoskórej fryzjerce, żeby wywłaszczana z oryginalnych fryzur mniejszość też coś z tego miała.
Czytaj więcej
Beata Maciejewska: „Zakaz aborcji zabija w Polsce kolejną kobietę. 34-letnia Justyna umiera w piątym miesiącu ciąży na sepsę, bo lekarze bali się wykonać niezbędną cesarkę. Hańba państwu, które skazuje kobiety na śmierć”.
Nie chcę wyjść na niewrażliwą, ale jak Ogi doszła do tłumaczenia, że przywłaszczeniem kulturowym jest nawet zbyt charakterystyczna gestykulacja jej koleżanki, bo za bardzo przypomina gestykulację ciemnoskórych bohaterów amerykańskich filmów, zaczęłam się nieco zamykać na bycie edukowaną – i tak nie będę w stanie spamiętać wszystkiego, co politycznie niepoprawne, a tym bardziej przewidzieć, co się komu z czym skojarzy.
Ostatecznie jednak obie panie uwolniły mnie od wszystkich dylematów, oznajmiając to, co cytuję na wstępie. O ile można mówić o „czarnej kulturze”, czyli tym wszystkim, co jesteśmy w stanie jako biali przywłaszczyć, o tyle „biała kultura” jako taka nie istnieje – jeśli oczywiście nie liczyć rasizmu i kolonializmu.
Ostatecznie jednak obie panie uwolniły mnie od wszystkich dylematów, oznajmiając to, co cytuję na wstępie. O ile można mówić o „czarnej kulturze”, czyli tym wszystkim, co jesteśmy w stanie jako biali przywłaszczyć, o tyle „biała kultura” jako taka nie istnieje – jeśli oczywiście nie liczyć rasizmu i kolonializmu. Wszyscy jesteśmy rasistami, tylko niektórzy z nas jeszcze tego o sobie nie wiedzą. Tęsknię trochę do czasów licealnych, kiedy kolegowałam się z ciemnoskórą Moniką i choć była wtedy jedyną ciemnoskórą nastolatką w Rzeszowie, dużo łatwiej było o naturalność „różnokolorowych” relacji, bez ciągłego roztrząsania, kto jest komu co winien za nieswoje grzechy sprzed lat. I czy nikogo nie obrażę, zawłaszczając niechcący gestykulację serialowego czarnoskórego aktora.