Tak jak do niedawna uznawano go za telewizyjnego króla Midasa, który zamienia w złoto wszystko, czego się dotknie, tak w ostatnim czasie zaczął się stawać innym królem – tym, który jest nagi. Niegdyś chwalony bez umiaru, dziś chłopiec do bicia, producent „kina klasy N", niewytrzymujący jakościowej próby z innymi platformami cyfrowymi, m.in. Disney+ i HBO Max. I coraz częściej wróży mu się rychłą śmierć albo w najlepszym wypadku marginalizację.