A żeby nie było tak prosto, to owe zielone mogą być białe, różowe albo i czerwone. I weź się w tym, człowiecze, nie pogub! No, ale czego innego oczekiwać od Portugalczyków, dla których marchewka to owoc, a z pomidorów robią dżemy?
Skoro i w tym, nieprzesadnie wesołym, roku wybuchła nam majówka, to znak, że czas napisać o vinho verde, czyli właśnie winie zielonym. Zielonym nie z barwy, bo ta – jako się rzekło – może być i różowa, i czerwona, choć najczęściej jest biała. Owo verde to zieleń w przenośni, oznaczająca młodość i perlistą wyrywność, bo wino z północy Portugalii, jak świat światem, było tak świeże, że po otwarciu butelki leciutko musowało, szemrało. Świat pokochał te wina także dlatego, że są nieprzyzwoicie tanie.