Wiele lat temu, kiedy byłem na początku swojej pisarskiej drogi, intensywnie się zastanawiałem, który kierunek wybrać. Co ciekawe, uznałem wówczas, że kryminały nie są dla mnie. Były to czasy, kiedy zachodnie książki zazwyczaj nie zawodziły. Zwłaszcza te autorstwa Alistaira MacLeana, który pisał wręcz fenomenalnie. Polskie dzieła z tego nurtu były nieco inne, zresztą kiedyś nazywano je powieściami milicyjnymi, a nie kryminałami, i na dodatek nie byłem ich fanem. Zupełnym ich przeciwieństwem były za to powieści Raymonda Chandlera, które do tej pory uwielbiam. Mógłbym również wspomnieć o dziełach Arthura Conan Doyle'a, w których również się zaczytywałem. Z fantastyki z pewnością mogę polecić „Modyfikowany węgiel" Richarda Morgana. Choć nie jest to najświeższa pozycja, to z całą pewnością aktualna i warta przeczytania. No i najlepsza według mnie opowieść wszech czasów, czyli „Gra o tron" autorstwa George'a R.R. Martina. Czytam mnóstwo książek, ale nie wiem, czy jestem w stanie przytoczyć taką, która przebiłaby to dzieło.