Reklama

Dziennik Nanniego Morettiego pisany kamerą

Nanni Moretti, honorowy gość tegorocznego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, nigdy nie szedł łatwą drogą. Nie jest twórcą do wynajęcia, sam sobie pisze scenariusze, zawsze też gra w swoich filmach.

Aktualizacja: 24.07.2016 07:06 Publikacja: 23.07.2016 00:01

Z Giuseppe Sanfelice w „Pokoju syna” (2001)

Foto: materiały prasowe

Gdyby ktoś pozwolił mi zabrać ze sobą tylko jeden film na bezludną wyspę, chyba poprosiłabym o „Pokój syna". Nanni Moretti zamknął w nim wszystko: miłość, lęki, rozpacz, śmierć, tęsknotę, pean na cześć życia.

Wygląda wciąż jak student z lat 70. Sweter, wystający spod niego kołnierzyk koszuli w tym samym kolorze. Szczupła sylwetka, uśmiech. Jakby czas się zatrzymał. Tylko w jego brodzie jest coraz więcej siwych włosów. 63-letni włoski artysta w nastawionym na masową widownię kinie końca ubiegłego wieku nie wyrzekł się swojego inteligenckiego, analitycznego spojrzenia na świat. I tak już zostało.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Diana Brzezińska: Bachata i morderstwa
Plus Minus
„Gra w kości”: Święte kości
Plus Minus
„Przyjaciele muzeum”: Sztuka zdobywania darczyńców
Plus Minus
„Mafia: The Old Country”: Wyspa jak z krwawego obrazka
Plus Minus
„Lato 69”: Edukacja seksualna
Reklama
Reklama