Federalni legislatorzy okazali się bezradni. Simmons dziękował później ironicznie gazetom i Kongresowi, że przysłużyły się rozwojowi Klanu. I rzeczywiście, choć w następstwie sensacji wzrósł nakład „Worlda", to jeszcze bardziej wzrosła liczebność tajnej organizacji. Tysiące ludzi, także ze stanów północnych, wysyłały aplikacje do Atlanty, często na egzemplarzach gazet, które opisywały nieprawości Klanu. Ideologia niechęci do cudzoziemców i powrotu do tradycyjnych wartości wymuszanych przemocą okazała się atrakcyjna dla Amerykanów.
Teksty „Worlda" wywołały w Klanie mały kryzys wewnętrzny. Nowojorska gazeta napisała, że w 1919 roku pan Clarke i pani Tyler zostali przyłapani przez policję w jednym łóżku w podejrzanym hoteliku w Atlancie, a przecież nie byli małżeństwem, a na dodatek on był mężem innej kobiety. Zmuszono ich do rezygnacji, ale pomimo pewnego zbulwersowania bogobojnych szeregowych członków wszystko szybko wróciło do normy. A sam Clarke po kilku miesiącach znowu był jedną z najważniejszych postaci w Klanie. W 1922 roku sam pułkownik Simmons został pozbawiony przywództwa przez Hirama Evansa, który mówił o sobie jako najbardziej przeciętnym człowieku w Ameryce, równie przeciętnie wyglądał, ale za to kipiał iście nieprzeciętną energią.
W tym czasie Klan był już nie tylko konspiracją zajmującą się tajnymi obrzędami i biciem ludzi, ale wielkim ruchem sięgającym po władzę. W Luizjanie przekonał się o tym gubernator John Parker, w latach 1922–1924 demokratyczny gubernator o reformatorskich skłonnościach. W okręgu Morehouse Parish (Luizjana dzieliła się na parafie, a nie jak inne stany na hrabstwa) narastał konflikt między Klanem, do którego należeli miejscowy pastor, szeryf i prokurator, a plantatorską rodziną Danielów, którzy nie przestrzegali prohibicji i preferowali swobodne obyczaje. W sierpniu 1922 roku grupa członków Klanu porwała pięć osób: syna plantatora, Watta Daniela, jego kolegę Toma Richardsa, ich ojców i jeszcze jednego ich znajomego. Starsi mężczyźni zostali wychłostani, młodzi – zaginęli. Gdy Parker nakazał zbadanie zdarzenia, okazało się, że nikt z lokalnych władz się do tego nie kwapi.
Gubernator zaczął się orientować, że wielu szeryfów, sędziów i prokuratorów po prostu należy do Klanu i nie ma zamiaru pilnować przestrzegania prawa. W Luizjanie ich władza nie była tak przemożna jak w innych stanach południowych, gdyż znaczna część ludności należała do Kościoła katolickiego. Niemniej była wystarczająca, aby Parker zaczął się obawiać nawet urzędników ze swego otoczenia i mieć wrażenie, że jego korespondencja nie jest bezpieczna. Udał się więc do Waszyngtonu prosić o pomoc prezydenta. Harding i Daugherty uznali, że nie mają prawa wtrącać się w coś, co leżało zasadniczo w uprawnieniach stanów. Niemniej wysłali do Luizjany agentów Biura Śledczego. Ci zaś odnaleźli w tamtejszych lasach zwłoki obu porwanych młodzieńców. Byli oni przed śmiercią okrutnie torturowani – włóczono ich traktorem i łamano kości. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, zaś Parker bezradnie przestrzegał przed Klanem na dorocznej konferencji gubernatorów. Ostatecznie i tak miał szczęście, że nie skończył jak gubernator Oklahomy. John Walton, zwany Jackiem, demokratyczny burmistrz Oklahoma City, został w 1922 roku szefem administracji stanowej. Uważany za reformatora, skręcił mocno w kierunku reprezentowania interesów biznesu, zwłaszcza naftowego. Był jednak zagorzałym wrogiem Klanu. Kiedy hrabstwo Tulsa opanowała plaga samosądów, a przypadki chłost zaczęły iść w setki, ogłosił stan wyjątkowy – najpierw w hrabstwie, a potem w całym stanie. Oskarżono go o dyktatorskie skłonności, bo zawiesił sądową ochronę obywateli, wprowadził cenzurę i zakazał zgromadzeń. Ponieważ popadł równocześnie w konflikt z rozmaitymi grupami politycznymi i biznesowymi, w sierpniu 1923 roku obie izby legislatury przegłosowały ogromną większością jego impeachment. Był to największy triumf Klanu. Pożeranie państwa od dołu to charakterystyczna taktyka ówczesnego Klanu. Gdy gubernator Walton zażądał od burmistrza miasteczka Enid w Oklahomie powstrzymania fali porwań czarnych i białych obywateli, ten odpowiedział: „Co mam zrobić? Tu jest dziesięciu policjantów i 1500 członków Klanu". Już wkrótce ten problem zniknął w wielu miejscowościach i okręgach, gdy burmistrzami, szeryfami, prokuratorami i sędziami z wyboru zaczęli zostawać... członkowie bractwa. Oklahoma, Georgia, Teksas, Arkansas, Alabama, w mniejszym stopniu Missisipi – to te stany południowe, w których zlanie się klanowej konspiracji z władzą publiczną przybrało skalę masową. Równocześnie Klan wylał się na stany północne. Ta inwazja była przygotowana przez wcześniejsze incydenty – masakrę Włochów w górniczym miasteczku West Frankfort w stanie Illinois w 1920 roku czy wielkie pogromy antymurzyńskie. Trzeba jednak przyznać, że północny odłam Klanu nie był aż tak brutalny jak południowy. W działalności bractwa przeważało tu rozprowadzanie broszur oczerniających katolików i Żydów, organizowanie bojkotu ich firm i sklepów oraz nawoływanie, aby nie wybierać ich na urzędy. Nie wykluczało to jednak przypadków przemocy – sporadycznego chłostania rozwodników i amatorów mocnych trunków, golenia głów niemoralnym kobietom, podłożenia bomby pod katolicki uniwersytet w Dayton w stanie Ohio czy spalenia katolickiego kościoła w Naperville w stanie Illinois w dwie godziny po paradzie członków bractwa. (...)
W Herrin w stanie Illinois – w tym samym 10-tysięcznym miasteczku, w którym w 1922 roku górnicy wymordowali łamistrajków – dwa lata później Klan zorganizował ataki na domy tych, którzy prowadzili nielegalne knajpy, i tych, którzy z nich korzystali – przeważnie Włochów. Wielodniowe walki pochłonęły 20 ofiar i zakończyły się triumfem rzeczników prohibicji w białych kapturach. Generalnie północny Klan – bardziej nawet niż południowy – stał się wielką maszyną gwarantującą kariery. Najlepszego przykładu dostarczała Indiana, znana z antykatolickich uprzedzeń.