Stańczyk: samotnia Piłsudskiego w centrum Warszawy

Po maju 1926 roku można było często spotkać Marszałka w centrum Warszawy. Szedł samotnie, lecz czuwał nad nim idący z tyłu żandarm. We wspomnieniach z tamtych lat pojawiają się cukierki, którymi Piłsudski częstował napotkane dzieci.

Publikacja: 01.12.2017 14:15

Budynek GISZ

Foto: Muzeum Józefa Piłsudskiego

Adiutant Mieczysław Lepecki wspominał: „Osoba Marszałka była tak ściśle związana z Belwederem, że nikomu na myśl nie przychodziło, aby mógł posiadać biuro w innym gmachu". Dziś również prawie nikt o tym nie wie, gdyż na budynku w Alejach Ujazdowskich 5, w którym znajdował się gabinet Piłsudskiego – generalnego inspektora Sił Zbrojnych, nie ma tablicy informującej o jego słynnym lokatorze.

Marszałek zajmował dwa obszerne pokoje na piętrze. W jednym z nich był gabinet, w drugim sypialnia. Na biurku w gabinecie panował bałagan, lecz Marszałek, nie znosząc „poznańskich porządków", nie pozwalał niczego ruszać. Przyciskiem do papierów był jego browning z czasów Organizacji Bojowej PPS. W gabinecie znajdowała się żelazna kasetka. Jak wspominał Lepecki, „jedyna rzecz, której Marszałek najwyraźniej strzegł przed wszystkimi". Klucz do niej zabierał, gdy opuszczał mieszkanie w inspektoracie.

Na ścianach wisiały obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, dla której Marszałek żywił szczególną cześć, wizerunki powstańców styczniowych, płótno Wojciecha Kossaka przedstawiające Piłsudskiego na Kasztance oraz obraz Ludomira Sleńdzińskiego „Marszałek pod Wilnem". Pod obrazem znajdowała się mapa plastyczna tego miasta, do którego miał ogromny sentyment.

W 1933 r. w mieszkaniu w inspektoracie przeprowadzono generalny remont. W dokumencie znajdującym się w archiwum Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, napisano, że meble – „więcej niż skromne" – wymienione zostały na inne, a „prymitywną" łazienkę przebudowano.

Obok pokojów Piłsudskiego znajdowało się mieszkanie adiutanta kpt. Mieczysława Lepeckiego, byłego legionisty i podróżnika. Lepecki zajmował się m.in. planowaniem urlopów Marszałka. Na parterze mieszkał wraz z żoną płk doktor Marcin Woyczyński, stary znajomy Piłsudskiego z czasów PPS. Był jedynym lekarzem, którego Marszałek tolerował, lecz nawet do jego rad się nie stosował. Lepecki i Woyczyński towarzyszyli Marszałkowi podczas jego wakacji.

Wiceminister spraw wojskowych, gen. Felicjan Sławoj Składkowski, wspominał, że jego spotkania z Piłsudskim przebiegały w nieformalnej atmosferze. Marszałek przyjmował generała czasami w swetrze i pantoflach.

U Piłsudskiego bywał Artur Śliwiński, literat i historyk, który miał napisać jego biografię. Marszałek mówił mu: „Najczęściej wypisują o mnie brednie, fałsze i kłamstwa, robiąc ze mnie małpę i jakiegoś cudaka, którym nie jestem. Taki Piłsudski, jakim go przedstawiają zarówno moi wielbiciele, jak wrogowie, nigdy nie istniał". Marszałek zaprzestał jednak spotkań ze Śliwińskim i biografia nie powstała.

Gościem Marszałka była Aleksandra Zagórska, organizatorka kobiecej służby wywiadowczej 1. Brygady, matka Jurka Bitschana, jednego z najmłodszych poległych Orląt Lwowskich. Piłsudski opowiadał jej o nadużyciach i protekcjach. Przyznał, że zaniechał walki z tymi zjawiskami. „Jak zorganizować ukaranie tylu? Dobre i to, że jednak trochę mniej kradną" – mówił.

Zapraszał do siebie prawdopodobnie także dr Eugenię Lewicką, którą poznał w uzdrowisku w Druskienikach. Towarzyszyła mu wraz z Woyczyńskim podczas wakacji na Maderze. Nie ma dowodów, że była ostatnią miłością Piłsudskiego. Na ich znajomość mogłyby rzucić światło listy Marszałka do Lewickiej, wywiezione przez jej rodzinę z Polski. Ich los nie jest jednak znany.

Pobyty Piłsudskiego w inspektoracie trwały po kilka dni, a czasem tygodni. Mieszkał tam między innymi wtedy, gdy był przeziębiony lub chorował na grypę, gdyż nie chciał zarazić córek. Ulgę przynosił mu aparat zaprojektowany przez prof. Ignacego Mościckiego, wytwarzający oczyszczone, „górskie" powietrze.

Po rozgrywce z opozycją w 1930 r. i powrocie z długich wakacji na Maderze Piłsudski coraz rzadziej występował publicznie, coraz bardziej izolował się w budynku inspektoratu. Nikt, kto nie był wezwany przez niego, nie miał szans, by stanąć przed jego obliczem.

„Samotny kasztel", jak pisał Lepecki o mieszkaniu w Alejach Ujazdowskich, był świadkiem postępującej utraty sił Piłsudskiego. W 1932 r. skarżył się gen. Składkowskiemu, że nie może codziennie pracować. Zagórska wspominała, że po przewrocie majowym Marszałek się zmienił. „W oczach jego taił się ból i zwątpienie, a z upływem lat uczucia te uwydatniły się i rozwinęły, paraliżując wolę życia". Sądziła, że ten stan psychiczny mógł spowodować ciężką, nieuleczalną chorobę.

4 maja 1935 r. Piłsudski, u którego zdiagnozowano raka nienadającego się do operacji, kazał się zawieźć do Belwederu. Tam w otoczeniu rodziny, w miejscu, które wszyscy z nim kojarzyli, chciał umrzeć.

Po Piłsudskim w budynku inspektoratu mieszkał jego następca na stanowisku generalnego inspektora Sił Zbrojnych – Edward Rydz-Śmigły. Dziś znajdują się tam pomieszczenia biurowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. ©?

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą