Reklama

Jan Maciejewski: Błogosławieni barbarzyńcy

Z grubsza biorąc, pizza jest plackiem, na który nałożono pokrajane pomidory, cebulę, fileciki anchois, czarne oliwki. Rodzajów jest mnóstwo, od wymyślnej capricciosa do popularnej, wypiekanej na ogromnych blachach i sprzedawanej w porcie". To chyba najważniejszy fragment „Barbarzyńcy w ogrodzie" Zbigniewa Herberta.

Publikacja: 27.04.2018 17:30

Jan Maciejewski: Błogosławieni barbarzyńcy

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Jak żaden inny każe wprost postawić pytanie o to, w jakim charakterze polski poeta pojechał na południe Europy. Wysłannika plemienia barbarzyńców z północy, oddzielonych od źródeł cywilizacji żelazną kurtyną historii i geografii? Plemienia, które dzięki jego relacji miało nie tylko poznać historię malowideł na ścianach jaskini w Lascaux czy sposób budowy gotyckich katedr, ale też dowiedzieć się, co jedzą i piją przedstawiciele cywilizacji?

Tylko czy to na pewno Herbert jest tytułowym barbarzyńcą? A może pisze on o potrawach i trunkach z podobną czułością i dbałością o szczegół co o dziełach sztuki nie z kronikarskiej uczciwości, tylko dlatego, że jego książka jest wyznaniem wiary w cielesność kultury? Cywilizacja jest w równym stopniu wytworem intelektu i wyobraźni, jak pożądania, głodu i pragnienia. Odcięta, odgraniczona od tego wszystkiego, co w niej pierwotne, usycha i upada. Barbarzyństwo jest biletem wstępu do niej, a nie nakazem deportacji.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Trump, Nawrocki i Kaczyński razem przeciwko Unii, czyli dlaczego prawica woli USA od UE
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Gaza. Stąpanie po krawędzi utopii
Plus Minus
„Beetlejuice”: Aria dla Żukosoczka
Plus Minus
„Kronologic. Paryż 1920”: Cisza w operze
Plus Minus
„Dusza. Historia ludzkiego umysłu”: Anatomia ludzkiej jaźni
Reklama
Reklama