Ale ta definicja hipokryzji czy obłudy nie zawsze wszystko tłumaczy. Nie La Rochefoucauld ani Lec, tylko jakiś anonimowy myśliciel wynalazł pojęcie mądrości etapu. To ona, owa mądrość, każe dziś głosić to, z czym tak ochoczo walczyliśmy wczoraj. Najważniejsza przy tym jest umiejętność kontrolowania oczu – nie mogą nam nawet mrugnąć powieki. Przykłady? Sejm zajmował się immunitetem Mariana Banasia. Kto zacz? Ano „człowiek kryształowy, niezwykle uczciwy", o „przepięknym życiorysie", któremu „zawdzięczamy skuteczną walkę z mafiami VAT-owskimi". Takim przynajmniej widzieli go dwa lata temu Stanisław Karczewski i Mateusz Morawiecki. Dumna z trafnego wyboru partia napisała nawet w swym programie wyborczym, że dzięki niej NIK „zyskał nową jakość, a dobór kadr na kluczowe stanowiska w państwie – poza wszelką dyskusją – zyskał nowy standard". Oj tak, co prawda, to prawda, standardy to zupełnie nowe.