W obronie wyimaginowanej rodziny zagrożonej samą obecnością homoseksualistów premier pozwolił skrzywdzić własną rodzinę – tę całkiem realną.
Tak poseł Prawa i Sprawiedliwości uzasadniał w Sejmie poparcie swojej partii dla forsowanego przez Kaję Godek ustawowego zakazu parad równości. Autorzy projektu przekonują, że jak się młodzież za długo pogapi na tęczę, to zarazi homoseksualizmem i zniszczy tradycyjną polską rodzinę. Posłów Zjednoczonej Prawicy przekonali, wśród nich nawet samego premiera, prywatnie wujka geja. Wiele wielkich słów padło tego wieczoru o wartościach, tradycji i obronie rodziny, której rzekomo najbardziej zagraża fakt, że coraz więcej osób decyduje się otwarcie mówić o tym, kogo kochają. I to w obronie rodziny Kaja Godek prowadzi PiS na wojnę z całym światem. Wojnę, na której zakaz zgromadzeń to tylko pierwsza bitwa, bo już zapowiedziała kolejną – o zakaz pracy homoseksualistów z dziećmi. Wszak samą swoją obecnością stwarzają zagrożenie.