Chemik ujmie to tak: „Cała gama związków określanych jako mineralne, a tak naprawdę będących solami kwasów nieorganicznych, jak: siarczan sodu, węglan wapnia, węglan sodu, fosforany wapnia i magnezu, związki żelaza i manganu, ma swój wyraźny smak". Lepiej państwu? Mnie też nie i choć nie dam się namówić na podanie definicji, to gdybym miał dwa wina, z łatwością zademonstrowałbym różnicę. Czasem owa mineralność przejawia się w szczególnej chropowatości, czasem w studziennym posmaku, pisałem, że to uczucie, jakbyśmy lizali kamyki z potoku, choć dalibóg mam niewielkie, by nie powiedzieć żadne, doświadczenie w lizaniu rzecznych kamieni!