"Rzeczpospolita": Bioindykatory – tak w książce „Nomadland" określa pani swoich bohaterów. To wrażliwe organizmy, które sygnalizują istotne zmiany w ekosystemie. Czy styl życia bezdomnych nomadów, do którego poniekąd zostali zmuszeni, jest rzeczywiście znakiem nowego etapu w historii ludzkości?
Bardzo dużo zajmuję się subkulturami i nauczyłam się już, że trudno zobaczyć ich elementy, gdy analizujemy wszystko z pozycji centrum. Często najwyraźniejszy obraz całości objawia się nam, gdy patrzymy z obrzeży. Nie sądzę, że skończy się na tym, że każdy w Ameryce będzie żył w samochodzie, ale jestem pewna, że siły, które spowodowały tę zmianę, wpłyną na każdego.