Reklama

Jedzenie zdrowe czy modne, czyli: Buraki w wielkim mieście 2

Targi spożywcze przechodzą metamorfozę. Wiele z nich z ludowych, plebejskich zmienia się w koneserskie, elitarne, drogie. To już nie brudna marchewka sprzedawana prosto z furgonetki przez rolnika. To specjały „domowe", „z manufaktur", zagraniczne przysmaki. Ale czy zmiana wyszła im na dobre?

Publikacja: 30.07.2021 10:00

– Jak sprzedasz nerkę, to możesz tu kupić kanapkę, nawet certyfikowaną i zjeść ją w tłumie – żartuje

– Jak sprzedasz nerkę, to możesz tu kupić kanapkę, nawet certyfikowaną i zjeść ją w tłumie – żartuje Łukasz Modelski. Targ śniadaniowy na warszawskim Żoliborzu rozstawia się co sobotę przy samej Cytadeli

Foto: EAST NEWSM, Arkadiusz Ziołek

W każdą sobotę wzdłuż alei Wojska Polskiego, jednej z głównych ulic Konstancina-Jeziorny, parkuje długi rząd samochodów. Stoją na pasie czegoś, co kiedyś było zielenią. Dziki parking ciągnie się niemal aż do kościoła w Jeziornie, ale innego nie ma, bo przez lata targ nie dorobił się własnego, legalnego cywilizowanego parkingu. Który zapewne i tak nie pomieściłby wszystkich aut przyjeżdżających chyba z całego województwa. Bo targ w podwarszawskim Konstancinie, mimo lokalizacji w jednej z najbogatszych miejscowości w Polsce, rezerwacie milionerów, pozostał bezpretensjonalnie ludowy i ściąga wszystkich bez względu na okazałość rezydencji.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Szopy w natarciu”: Zwierzęta kontra cywilizacja
Plus Minus
„Przystanek Tworki”: Tworkowska rodzina
Plus Minus
„Dept. Q”: Policjant, który bał się złoczyńców
Plus Minus
„Pewnego razu w Paryżu”: Hołd dla miasta i wielkich nazwisk
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Plus Minus
„Survive the Island”: Między wulkanem a paszczą rekina
Reklama
Reklama