[b]"[link=http://www.rp.pl/artykul/61991,479985_Wschodnia__dziecinada.html" "target=_blank]Wschodnia dziecinada[/link]" - to tekst Rafała A. Ziemkiewicza o obecnej polityce wschodniej, a raczej retoryce, która towarzyszy ogłaszanemu przez wiele środowisk przełomowi w podejściu Rosji do Polski. [/b]
"Medialna kampania „pojednania z narodem rosyjskim” to festiwal absurdu. W pewnym sensie jednak jest ona pożyteczna. W ciągu kilku tygodni zdołano skumulować i wyeksponować w niej intelektualne słabości polskich elit opiniotwórczych i politycznych, które czynią nas bezbronnymi w międzynarodowej grze – na czele z wykpiwanym już przez Wańkowicza polskim „chciejstwem”.
Jeśli pragnące uchodzić za poważne ośrodki opiniotwórcze chcą się kompromitować, jeśli w ich mediach z dnia na dzień Putin z tyrana-mordodzierżcy (z którym, dla obelgi, z zamiłowaniem porównywały Kaczyńskiego) zmienia się w szczerego demokratę i przyjaciela, miraż „pojednania” staje się kolejną propagandową pałką do okładania przez establishment opozycji, a najwyższym politycznym argumentem staje się to, że znany aktor wejrzał w oczy Putina i zapewnił, że on nie gra, jest szczery – to to jest właściwie polska norma. Aż się nie chce nawet wzruszyć ramionami.
W balladzie Jacka Kaczmarskiego o Rejtanie ambasador Repnin pisze do carycy o Polakach „rozgrywka z nimi to nie żadna polityka/to wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse”. Niestety, te słowa równie dobrze mógłby rosyjski ambasador z Warszawy napisać w liście do swych przełożonych także dzisiaj" - pisze Ziemkiewicz w konkluzji tekstu, w którym próbuje udowodnić tezę, że Kreml zaczął traktować nas przyjaźnie z tej samej przyczyny, dla której wcześniej traktował nas wrogo: bo tak jest w interesie Rosji
xxx