Okno na podwórze

Był taki film – „Okno na podwórze” – najlepszy obraz Alfreda Hitchcocka. 57 lat temu pewien fotograf złamał nogę i unieruchomiony w swoim mieszkaniu obserwował życie sąsiadów. Był podglądaczem.

Publikacja: 05.02.2011 00:01

Wyniknęły z tego różne ciekawe sprawy, ale nie chciałabym nikomu zabierać przyjemności, więc nie zdradzę jakie.
Jakiś czas temu przyznałem się państwu do świątecznej kontuzji. Dzięki niej przez ostatnie pięć tygodni czułem się jak bohater Hitchcocka (grany przez Jamesa Stewarta). Z nogą w gipsie.

Moim światem był prostokąt okna. Za oknem był śnieg i mróz. I tyle, co w prześwitach domów osiedla się działo. Pierwsza obserwacja: ogromna populacja psów. Psy regulują czas. Od szóstej do ósmej rano trawnik opanowują duże sztuki, wyprowadzane najczęściej przez zaspane panie. Jest i chart rosyjski, i chow-chow. Koło dziewiątej wylega stado perfumeryjne – arystokracja, ci wstają późno – Niunie, Pucie, Filutki. Robią dużo hałasu. Do dziesiątej użytkują trawnik i idą na posiłek. Sam miałem yorka – bardzo mądre pieski, kiedyś służyły do polowań (na szczury i lisy).

Moim faworytem jest rudy kundelek, który cały dzień siedzi w oknie. To jeszcze nic nadzwyczajnego, ale obok siedzi na parapecie kot – olbrzym. Też jest rudy i już to go predestynuje do godności króla osiedla. Mieszka na parterze i kontroluje życie kolonii 4B. I jak to kot – ma w sobie coś metafizycznego. Mógłby zagrać „Zwierzoczłekoupiora” z książki Konwickiego.

Koło 11 zjawia się sympatyczny listonosz. Potem żona, która zmarnowała się w cywilu, zmusza mnie do ćwiczeń. Wreszcie obiad i sjesta.

Ponieważ nie mam teleskopu o zasięgu międzygwiezdnym, a nawet lornetki, domowe życie sąsiadów pozostało tajemnicą. Historię rodem z dreszczowca mógłbym jednak dla państwa wymyślić. Pytanie tylko, czy ktoś byłby jej ciekaw w czasach, kiedy co drugi program ma podtytuł „reality show”? Na tym w pewnym sensie polegał pomysł Amerykanów, którzy w latach 90. zrobili remake filmu Hitchcocka. W roli uwięzionego wystąpił Christopher Reeve. Sparaliżowany superman. Siła w głowie, a nie w mięśniach. Tym orężem próbował ocalić postać anielskiej Daryl Hannah (w wersji z 1954 r. grała Grace Kelly). Mógłbym opowiedzieć całą zagadkę, ale muszę wprowadzić element suspensu, więc zamykamy „Okno na podwórze”.

Przede mną kolejny dzień jak co dzień. Ekologiczne śniadanko (żona pokazuje mi jakieś cyferki na skorupkach jaj), solidna porcja ćwiczeń i nauka tekstu. Chyba już wiem, z czego wziął się sukces Reeve’a. Z woli życia. Z potrzeby bycia potrzebnym. Musiał tęsknić za: „kamera… akcja”, „dubel!” i „dziękuję państwu, koniec zdjęć na dziś”. Za podgrzewanym jedzeniem z kateringu i żartami kolegów z planu. Coś w tym jest…

Wyniknęły z tego różne ciekawe sprawy, ale nie chciałabym nikomu zabierać przyjemności, więc nie zdradzę jakie.
Jakiś czas temu przyznałem się państwu do świątecznej kontuzji. Dzięki niej przez ostatnie pięć tygodni czułem się jak bohater Hitchcocka (grany przez Jamesa Stewarta). Z nogą w gipsie.

Moim światem był prostokąt okna. Za oknem był śnieg i mróz. I tyle, co w prześwitach domów osiedla się działo. Pierwsza obserwacja: ogromna populacja psów. Psy regulują czas. Od szóstej do ósmej rano trawnik opanowują duże sztuki, wyprowadzane najczęściej przez zaspane panie. Jest i chart rosyjski, i chow-chow. Koło dziewiątej wylega stado perfumeryjne – arystokracja, ci wstają późno – Niunie, Pucie, Filutki. Robią dużo hałasu. Do dziesiątej użytkują trawnik i idą na posiłek. Sam miałem yorka – bardzo mądre pieski, kiedyś służyły do polowań (na szczury i lisy).

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Plus Minus
"Żarty się skończyły”: Trauma komediantki
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni