Zaczynało się od kiermaszu polskich wydawnictw w Alejach Ujazdowskich, po nim przychodził czas na Międzynarodowe Targi Książki, które organizowała w Pałacu Kultury Centrala Handlu Zagranicznego Ars Polona. Po wycofaniu kiermaszu z okolic parku Ujazdowskiego nigdzie w Warszawie nie udało się odtworzyć tamtej unikalnej atmosfery. Formuła targów międzynarodowych, na których zagraniczni wydawcy prezentowali książki warte pokazania Polakom, a Polacy te, które są warte tłumaczeń, sprawdzała się 55 razy. Jednak odkąd Warszawą zaczęła rządzić prezes banku, w stolicy zrobiło się nieznośnie drogo. Wzrosły czynsze, namnożyły się eksmisje. I wtedy – relacjonuje Grzegorz Guzowski, obecny prezes, od 18 lat zarządzający finansami Ars Polony – do gry przystąpił nowy zawodnik.
Nazywa się Zbigniew Benbenek. Szef Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych (ZPR) przejął Wydawnictwo Murator, które posiada „Super Express", Radio Wawa, Eskę, młodzieżową Eskę Rock, czasopisma o tenisie, wnętrzach i żaglach. Chciał nawet kupować „Rzeczpospolitą". Murator interesuje się też targami, ostatnio Międzynarodowymi Targami Książki. Metody działania są zdaniem Guzowskiego zawsze te same: buduje się nagle obraz negatywny dochodowej imprezy, przekupuje niektórych wystawców, potem kopiuje formułę, stosując dumpingowe ceny i udzielając ogromnych rabatów. Wreszcie powołuje do organizacji całkowicie zależną spółkę córkę. W ten sposób przejęto już targi mieszkaniowe firmy Metrohouse, żeglarskie „Wiatr i woda" firmy Doram, a gdy nie spodobało się to twórcy Wydawnictwa Murator Zdzisławowi Stępińskiemu, tego ostatniego puszczono z torbami.
Nie chcę być następny w kolejce – mówi Guzowski. Szef powierzchni targowych Pałacu Kultury Andrzej Siezieniewski zasiada przecież w radzie nadzorczej Wydawnictwa Bellona, które jest duszą uzależnionej od Muratora spółki Warszawskie Targi Książki. W dwa lata PKiN podniósł Ars Polonie czynsze o 250 proc. W roku 2010, gdy targi miał otwierać patronujący imprezie śp. prezydent Lech Kaczyński, Hanna Gronkiewicz-Waltz odmówiła przyjęcia tradycyjnie pełnionej przez prezydenta miasta roli współgospodarza. Minister kultury zaś patronatem obdarzył zarówno sprawdzoną Ars Polonę, jak i debiutujących konkurentów. W rezultacie strata przedsiębiorstwa wyniosła 700 tys. zł.
– Nie mam 300 milionów – mówi Guzowski – którymi dysponuje Benbenek, by zaniżać ceny i pokrywać stratę wykonawcy. A strata ta musi, według jego obliczeń, wynosić minimum 1,5 miliona złotych w ciągu roku.
Prezes Ars Polony przedstawia więc swoją spiskową teorię dziejów. A prawda jest taka – dają do zrozumienia oponenci – że rację ma bogatszy. Nieważne, jak Zbigniew Benbenek zdobył 300 milionów. Istotne, że wraz z byłym szefem radiowych dzienników z 1982 roku Andrzejem Siezieniewskim jest skłonny ubezpieczać nimi kolegów ze Stowarzyszenia „Ordynacka": Jacka Oryla z Murator-Expo czy Tadeusza Górnego, i ci są górą! Ważne, żeby targi były nowoczesne, innowacyjne i podobały się wydawcom.