Gazowej manny nie będzie

Rozwiały się nadzieje na gazowe eldorado, paliwo w łupkach jest, ale za mało, by budować na nim przyszłość Polski.

Publikacja: 23.03.2012 13:58

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Szacunki podane przez Państwowy Instytut Geologiczny rozwiewają nadzieje: hojność przyrody nie uwolni nas od rosyjskich dostaw, będziemy musieli samodzielność energetyczną wywalczyć strategią oraz przemyślanymi inwestycjami. To nawet lepiej, bo przy tanim gazie moglibyśmy popaść w polityczną gnuśność. Teraz nam ona nie grozi.

Amerykanie zaostrzyli nasz apetyt.

Według ich danych w łupkach miało być aż 5,3 bln m sześc. gazu, co czyniło Polskę, wraz z Francją i Ukrainą, liderem Europy. Jeszcze przed opublikowaniem raportu PIG eksperci zredukowali szacunki do 1 – 2 bln m sześc. Instytut wspomina o zaledwie 346 – 768 mld m sześc., wlicza gaz pod dnem morza, a ten nie jest jeszcze nigdzie eksploatowany z powodu wysokich kosztów.

 

To, co jest, to i tak sporo; jeśli złóż jest mniej, ale są bogate, przedsięwzięcie będzie się opłacało i da Polsce oddech. Ale wydobycie nie przyniesie rewolucyjnych zmian, a na nie właśnie liczyli politycy i opinia publiczna. Przypomnijmy o spekulacjach, iż czeka nas 300 lat energetycznej niezależności, zawartej w exposé zapowiedzi premiera, że pieniądze z opodatkowania wydobycia zapewnią nam emerytury, czy wreszcie pączkującym w kręgach PiS pomyśle, by stworzyć narodowy fundusz przyszłości na wzór norweskiego. To idee szczytne, niestety nie do zrealizowania.

 

1

Gazowe eldorado mogło odmienić Polskę. Gdyby skuteczność wydobycia była porównywalna do amerykańskiej, czekałyby nas zmiany gospodarcze, polityczne, a nawet militarne. Łatwe w eksploatacji zasoby rzędu 5,3 bln m sześc. miałyby wpływ na geopolitykę całego regionu.

Przykład Norwegii eksploatującej złoża ropy naftowej na Morzu Północnym pokazuje, co mogą dać surowce krajowi mądrze zarządzającemu wydobyciem. Oslo postanowiło nie przejadać zysków, lecz inwestować je w niezależność państwa i jego przyszłość. Powstał wart ponad 570 mld dolarów tzw. fundusz naftowy, który lokuje wpływy surowcowe na rynkach finansowych, w tym w polskie obligacje. Zyski zostaną przekazane przyszłym pokoleniom. Bez węglowodorów Norwegia nie byłaby tak wstrzemięźliwa wobec UE i już dawno temu stałaby się jej członkiem. Stać ją wreszcie na jedne z najnowocześniej w świecie wyposażonych sił zbrojnych. Oslo kupuje fregaty nowej generacji, rakiety manewrujące NSM, zamówiło też myśliwce piątej generacji F-35. Gdyby ktoś zechciał zaatakować Norwegów, musiałby wpierw dobrze się zastanowić. Owa refleksja u potencjalnego przeciwnika to także pochodna wydobycia surowców.

Czy Polska wykazałaby się podobną roztropnością? Gdyby wszystko poszło dobrze, któryś z kolejnych rządów skusiłby się na łatwy pieniądz. Pewnie przejedlibyśmy gazowe zyski, zasilili nimi fundusz emerytalny, opłacili roszczenia sfery budżetowej podjudzanej przez związki zawodowe, dosypali szpitalom, zatrudnili jeszcze więcej urzędników, zrezygnowali z systemowych reform, bo i po co je przeprowadzać, skoro wystarczy wyciągnąć rękę. Obok surowcowych państw sukcesu, jak Norwegia, USA, mamy też surowcowe państwa klęski, gdzie łatwe zyski konserwują patologiczne struktury społeczne i gospodarcze. To choćby Rosja, Arabia Saudyjska, Wenezuela.

2

Teraz już wiemy – drugą Norwegią nie będziemy, nie obniżymy też radykalnie kosztów energii jak w Ameryce, ale i nie zgnuśniejemy na wzór rosyjski. Energetyczną niezależność, a co za tym idzie – polityczne pole manewru możemy uzyskać tylko mozołem stopniowej dywersyfikacji. Są łupki, choć w znacznie mniejszych ilościach, niż zakładano – świetnie, każdy metr sześcienny wydobycia to kolejna zmarszczka na czole szefa Gazpromu. Ale potrzeby jest też gazoport, łączniki z Niemcami i Czechami, most energetyczny z Litwą, elektrownia atomowa, a najlepiej dwie. Wreszcie – obrona polskiego węgla przed zakusami Komisji Europejskiej i ekologów. Iluzje prysły, trzeba brać się do roboty. Manny z nieba (ani z szybów) nie będzie.

Szacunki podane przez Państwowy Instytut Geologiczny rozwiewają nadzieje: hojność przyrody nie uwolni nas od rosyjskich dostaw, będziemy musieli samodzielność energetyczną wywalczyć strategią oraz przemyślanymi inwestycjami. To nawet lepiej, bo przy tanim gazie moglibyśmy popaść w polityczną gnuśność. Teraz nam ona nie grozi.

Amerykanie zaostrzyli nasz apetyt.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy