Urodzona w Detroit, wychowana w Houston, a mieszkająca obecnie w mroźnej Minnesocie Lizzo kroki stawia powoli, ale pewnie. Z płyty na płytę oferuje coraz więcej i nazywanie jej raperką już od dawna nie wyczerpuje tematu, szczególnie że to śpiewane utwory pozwoliły jej się przebić do amerykańskiego mainstreamu, jak choćby mocno funkowe „Juice", którym zrobiła prawdziwą furorę w słynnym talk show telewizji ABC „Jimmy Kimmel Live!". Ale na „Cuz I Love You" nie brakuje też prawdziwych rapowych petard, jak mocno feministyczne „Like a Girl" czy bardzo dowcipne, klubowe „Tempo" z gościnnym udziałem właśnie Missy Elliott.

Lizzo nigdy nie ukrywała, że wyrosła na muzyce Missy, dziś już 48-letniej ikony kobiecego rapu. I choć ta ostatnią płytę wydała w roku 2005, to opartą na onomatopejach zwrotką w „Tempo" pokazuje młodszym koleżankom i kolegom, jak powinno się płynąć na modnych dziś bitach.

Na „Cuz I Love You" znajdziemy pełen przekrój hiphopowych brzmień, od spokojnych, soulowych i bluesowych, przez funkowe i rythmandbluesowe hity, po modne elektroniczne aranżacje. Na pewno znajdą się tacy, którzy uznają, że to twórczość zbyt komercyjna, mainstreamowa. Dla innych zaś będzie to zbyt ambitna, niszowa czarna muzyka, za mało otwarta na nowoczesne nurty popu. A moim zdaniem Lizzo od dawna dość skutecznie poszukuje złotego środka: ambitnej, czarnej, ale jednak muzyki dla wszystkich. Czy nie takie właśnie od samych początków były ideały hip-hopu?

Lizzo, „Cuz I Love You", Nice Life/Atlantic

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95