Reklama

Robert Mazurek: Autentycznie trzeba pić

Jest różnica. Na użytek tego felietonu niech wystarczy, że w Czechach piją piwo, a na Morawach wino. Tubylcy też to czują. – Żona? Nie ma, pojechała do Czech – tłumaczy jeden z winiarzy.

Publikacja: 10.05.2019 17:00

If God Exists, I Hope He Has A Good Reason 2017 114 zł

If God Exists, I Hope He Has A Good Reason 2017 114 zł

Foto: materiały prasowe

To ważne, bo jak już państwo pojadą na południe Republiki Czeskiej, pod granicę z Austrią i Słowacją, to lepiej podkreślać, że pijecie wina morawskie, nie czeskie. Zabytki, przyroda, wszystko to oczywiście również tu występuje, ale umówmy się, że głównym powodem peregrynacji jest wino, którym Matka Natura (albo Bóg Ojciec, ale nie chcę chwilowo wojny religijnej rozpętywać) szczodrze Morawy obdarzyła.

Tyle że przez całe wieki było to wino robione ze wszystkiego, co się da, często słodkie, byle jakie. A więc najpierw było wino wiejskie, a potem przyszedł komunizm. Przebudzenie nie było łatwe, cukier zastępowano beczką zabijającą wszelki smak. Efekty tego myślenia widać w pięknym Mikulovie, ostatnim miasteczku w Czechach (Morawach) na drodze do Wiednia. Polscy turyści piją tu, co dają, a dają wina fatalne. Bo to, co na Morawach najciekawsze, to ukryci po wsiach autentyści, jak nazwali się rebelianci, którzy postawili na wina naturalne, ekologiczne czy jak je zwać. Jednym z pierwszych buntowników – a będę o nich pisał często – był Milan Nestarec senior. Dziś Milan junior sprzedaje wina na całym świecie. Wszystkie są niefiltrowane, ale część – ta z najbardziej pretensjonalnymi nazwami i etykietami na świecie – ma być bardziej hipsterska, stąd kapsle. Wygląda może i głupio, smakuje świetnie.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
„Wyrok”: Wojna zbawienna, wojna błogosławiona
Plus Minus
„Arnhem. Dług hańby”: Żelazne spadochrony
Plus Minus
„Najdalsza Polska. Szczecin 1945-1950”: Miasto jako pole gry
Plus Minus
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima”: Niby nie rewolucja, ale wciąga
Plus Minus
„ZATO. Miasta zamknięte w Związku Radzieckim i Rosji”: Wstęp wzbroniony
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama