Wyobrażam sobie, że gdyby Andrzej Dobosz, znany także z ról filozofujących inteligentów w „Rejsie" i „Trzeba zabić tę miłość", pisał o tej książce – a zawsze zwracał uwagę na indeksy – podkreśliłby, że w dziele Włocha, liczącym 650 stron, aż 54 przypada na przypisy, których jest 1398. Nie powinno to wywoływać u czytelników przerażenia, jakie towarzyszyło pojawieniu się Golema w dzielnicy żydowskiej. Chcę tylko podkreślić, że Ripellino wykonał tytaniczną pracę. Przeczytał setki pozycji poświęconych stolicy Czech, na co większość z nas nie ma szans. Nawet ktoś taki, jak specjalista od spraw czeskich, jak Mariusz Szczygieł, który rok temu wydał „Osobisty przewodnik po Pradze", wcześniej zaś poświęcone Czechom książki „Gottland", „Zrób sobie raj" i częściowo „Nie ma", który teraz doprowadził do premiery poprawionego wydania „Pragi magicznej".