Kopanie leżącego to rozrywka zdrowa i tania, więc chętnie się w wolnej chwili przyłączę, ale chwilowo co innego głowę mojej osoby zaprząta. Otóż pani prezydent Gdańska w oświadczeniu zdefiniowała się jako osoba wierząca. Skoro tak, to jak pani mogła w owej specyficznej dekoracji, w tej waginie zamiast hostii nie dostrzec czegoś, co dziś nazywa się hejtem, a kiedyś nazywano zwykłym chamstwem i wulgarnością? Naprawdę nie widziała pani, „kto tu się nabija z katolików"?
Rozumiem, że trzeba być katotalibem szczególnym, by poczuć się dotkniętym, trzeba z Rodziną Radia Maryja do Lichenia na kolanach chodzić, by kogoś to obraziło, tak? Pani Dulkiewicz to nie ruszało, przecież, jak to ujęła, „miłość nie wyklucza". Swoją drogą w trójmiejskim marszu równości paradowała obok niej Magdalena Adamowicz, dziś europosłanka Koalicji Europejskiej, a od jakiegoś czasu aktywistka z hejtem walcząca. No ale widocznie wagina zamiast hostii hejtem nie jest. Co innego pytania o apartamenty, o tak, to już HH – hejt haniebny.
No dobrze, ale skoro w weekend nie oburzało, a we wtorek oburza, to stać się mogło jedno. Mądrość etapu się zmieniła i nie przyswoiliśmy. Ziemia z przyległościami weszła w koniunkcję z gwiazdozbiorem św. Elektoriusza, w którym znajdować się będzie do końca października. Teraz już żarty z PiS nie bawią nikogo, łącznie z pewną pracownicą punktu ksero zatrudnioną jako dziennikarka. Pani Eliza od poniedziałku walczy z hejtem, tak żarliwie, że u siebie na zakładzie kółko różańcowe założyła. Agora swoje radiowęzły sprzedała i w Radio Maryja zainwestowała, a na niedzielę będą wydawać dodatek „Nasz Dziennik". Politycy opozycji na Twitterze znów pokażą wyłącznie zdjęcia pierwszokomunijne, a mały Trzaskowski, hultaj, od matki oberwie, że z religii wagaruje.
Kto tego nie skumał, ten jeszcze tkwi w paradygmacie minionym, jeszcze bawią go rysunki Mleczki z obdartym, bosym menelem, kościołem w tle i podpisem „Pisowski głupek", jeszcze klepie się po brzuchu wraz z Jandą nad żarcikiem z żebraczką wyciągającą rękę po banknot i „Daj głos" ryczy. Jeszcze rozpamiętuje, jak to horda zapijaczonych, żyjących z pisowskiego socjalu bezrobotnych prymitywów odebrała mu Ojczyznę. A prawdziwy był to dramat.
Bo Tenkraj piękny był, opowiadać będą dzieciom. W Tenkraju ludzie byli światli i promienieli tak bardzo, że można było planetę chronić i na oświetleniu sporo grosza zaoszczędzić. Kwitły malwy przy wiejskich chatach i wartości europejskie w apartamentowcach. Zima była zimą, lato latem, jesień była warszawska i tylko wiosna Biedronia. Mieliśmy, rzecz jasna, w Tenkraju swoje problemy, ale je w cywilizowany sposób rozwiązywaliśmy, jak problem PGR-ów wraz z nimi samymi rozwiązaliśmy, dając degustatorom Arizony szansę, by wzięli swoje sprawy w swoje ręce. My tymczasem wzięliśmy ich ziemię.