Reklama

Zespół deficytu natury. Czego uczą w zielonej szkole i przedszkolu

Właśnie wchodzi w dorosłe życie pierwsze pokolenie dzieciaków, które znaczną część swojego życia przeniosły do świata wirtualnego. W tym realnym funkcjonowały w środowisku zabetonowanym, pozbawionym szeregu naturalnych bodźców. Czy w systemie edukacji powinno znaleźć się miejsce na doświadczanie natury?

Aktualizacja: 05.07.2019 23:16 Publikacja: 05.07.2019 10:00

Zespół deficytu natury. Czego uczą w zielonej szkole i przedszkolu

Foto: AFP

Pani Anna z Gdańska zwraca się do portalu turystycznego z prośbą o polecenie ośrodka wczasowego na Kaszubach: „Zależy mi na tym, żeby na miejscu był plac zabaw dla dzieci i organizowane dla nich animacje". Elegancka blondynka po czterdziestce, kierowniczka zespołu menedżerów w korporacji – wysokie szpilki i służbowa garsonka eksponująca wąską talię. Zapytana, jak sama spędzała wakacje, uśmiecha się szeroko na wspomnienie lat dzieciństwa. Pamięta noce w stodole na sianie u babci, huśtawkę na drzewie z liny i patyka, szałas, który zbudowały z dziewczynami, i okazał się lepszy niż chłopaków – przynajmniej tak to zapamiętała. Nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego – skoro tak miło to wszystko wspomina – dziś sama swojemu synowi, 12-letniemu Adasiowi, chce zafundować zorganizowane zabawy pod okiem zawodowych animatorów. Wspomina tylko coś o innych czasach, pedofilii i kleszczach.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama