Małkowska: Literatura skuteczna i demony

Hau, hau, odszczekuję.

Aktualizacja: 11.09.2015 18:51 Publikacja: 11.09.2015 02:12

Monika Małkowska

Monika Małkowska

Foto: Fotorzepa/ Ryszard Waniek

Użaliłam się nad bidą, nędzą, w jaką wpędził nasz twórczy prekariat paskudny wilczy kapitalizm. Odszczekuję, bo nie ma powodu biadolić. Przedstawiciele art-wizu dają sobie radę całkiem nieźle. Przynajmniej ci, którzy zrozumieli, jak się neoliberalna karuzela kręci, wskoczyli w wagoniki i fruuu... wznieśli się ponad prekarialną rzeczywistość.

Wszystko dzięki temu, że nauczyli się pisać. Wprawdzie tylko wnioski i aplikacje, ale to już coś. Może to nie literatura piękna, lecz skuteczna. Dziś być-albo-nie-być twórcy zależy od jego umiejętności przełożenia na słowa tego, co kiełkuje mu w wyobraźni. Uda się dostać stypendium na projekt – to zostanie zrealizowany. Nie będzie dotacji, nie będzie dzieła.

W związku z częstotliwością występowania tego zjawiska powstał nawet stosowny termin: projektariat (nie mylić z prekariatem) – określenie tych, którzy utrzymują się z dotacji przyznawanych na projekt.

Można pomyśleć: oto potomkowie konceptualistów w linii prostej. Owszem, postępują podobnie jak antenaci, lecz mają odmienne cele. Pionierzy sztuki niezmaterializowanej i niematerialnej chcieli podłożyć bombę pod zmonopolizowany rynek sztuki; ich spadkobiercy pragną wykorzystać wokółartystyczne kartele dla własnych potrzeb. Pierwsi byli ideowi i naiwni; ci współcześni są sprytni i cyniczni.

O mechanizmach regulujących życie i działanie „nowych konceptualistów" pisze Kuba Szreder w opracowaniu „ABC projektariatu. O nędzy projektowego życia". Pouczająca lektura.

„Każdy projektariusz pisze przynajmniej parę, jeżeli nie tuzin, aplikacji na sezon (w międzyczasie kończąc realizację projektów tegorocznych). Każda aplikacja może zostać odrzucona, dlatego należy zdywersyfikować źródła funduszy".

Ten nowoczesny (ponowoczesny?) model funkcjonowania w sztuce implikuje inne byty, onegdaj zbędne. Otóż lawinowo rośnie... raportowanie. Ostatnio powstał nawet raport o raportach, realizowany dzięki dotacji MKiDN oraz NCK (Narodowe Centrum Kultury). Autorzy tej pracy zdają sobie sprawę, iż „erupcja raportów jest po części efektem przekierowania sił, energii i czasu badaczy poszukujących środków". Mówią też o ukształtowaniu się (w Polsce od 2009 roku) rynku raportowo-badawczego – jako że jest urzędniczy wymóg: ktoś musi ocenić sensowność suportowania takich, a nie innych projektów. Jednocześnie z rozbrajającą szczerością przyznają: „Moment powstania raportu jest też najczęściej momentem jego śmierci".

Podążając tropami bezsensów i dewiacji na artystycznym polu oraz jego poboczach, nie sposób pominąć uczelni plastycznych. Niby pensje dla pedagogów są niewielkie, ale można lody przełamać, tworząc nowe – prawdziwie nowoczesne! – wydziały. Wówczas kadry szybko pęcznieją.

Ciała dobiera się spośród osób przydatnych strategicznie. Potem następuje wewnątrzkadrowa wymiana usług; krzyżują się interesy, namnażają etaty, półetaty, zajęcia gościnne. W efekcie ta sama grupa prowadzi zajęcia na kilku uczelniach. Jakość nauczania gorsza, za to portfel grubszy.

Co więcej, zaraza raportowo-sylabusowa dotknęła wszystkich uczelni, także plastycznych, więc rektorzy rozglądają się za osobnikami posiadającymi przed nazwiskiem przynajmniej literki dr. Skutkiem – tytularne szaleństwo twórców. Wydziały, gdzie wymogi dotyczące tezy doktorskiej traktowane są luźno, przeżywają oblężenie. Tam, gdzie brak kryteriów, łatwo o patologię.

„Wolny rynek wcale nie dąży do stanu konkurencji, przeciwnie, sam z siebie, niepilnowany i nieregulowany, dąży do naturalnego monopolu, duża ryba zjada mniejsze, a na końcu kolonizuje całe akwarium" – zauważył Grzegorz Sroczyński w „Dużym Formacie" z 20 sierpnia 2015 r.

Bo „gdy rozum śpi, budzą się upiory". Nasze artystyczne demony mają wprawdzie groteskowy wygląd, ale sieją demolkę. Może to temat na projekt, doktorat albo przynajmniej – raport?

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku