Wbrew obiegowym opiniom Roman Dmowski nie był Polakiem katolikiem. Był Polakiem przyrodnikiem – nie tylko zresztą jeśli chodzi o poglądy, ale także wykształcenie. Postrzegał świat w kategoriach zwierzęcej walki o byt, która nie miała nic wspólnego z metafizyką. Kościół katolicki traktował, przynajmniej do okresu międzywojennego, instrumentalnie – jako moralnego wychowawcę i instytucję użyteczności społecznej. Bo przywódca i główny ideolog Narodowej Demokracji był nieodrodnym dzieckiem swojej epoki. A wtedy – w drugiej połowie XIX wieku – triumfy święciły pozytywizm, ewolucjonizm, darwinizm i generalnie naturalistyczne myślenie.
Jak skutecznie rywalizować
Tak więc Dmowski ujmował stosunki między narodami w kategoriach rywalizacji o przetrwanie. Dotyczyło to również Polaków i Żydów. A moment był szczególny: oto na gruzach feudalnej przeszłości rozwijał się kapitalizm. W rezultacie deklasacji szlachty władzę ekonomiczną, a potem i polityczną zaczęło przejmować mieszczaństwo.
Żydzi wyszli ze swojego getta. W nowej rzeczywistości jako rozproszony, mobilny naród bez własnego państwa poczuli się jak ryba w wodzie. Na przestrzeni dziejów bądź co bądź zdążyli się bardzo dobrze wyćwiczyć w tym wszystkim, co w warunkach nowoczesności stało się środkiem osiągania sukcesu. Domenami ich aktywności były przecież w ciągu wielu wieków handel i rzemiosło. Dzięki takim swoim cechom, jak innowacyjność i kreatywność, a zarazem solidarność plemienna, zaczęli zdobywać świat, odgrywając główną rolę w rozmaitych dziedzinach przedsiębiorczości oraz z upływem czasu również w polityce, kulturze i nauce. Jednocześnie potrafili zachować swoją tożsamość, i to niezależnie od tego, że olbrzymia ich część odeszła od judaizmu – czynnika konstytuującego potomków Abrahama jako naród.
Dmowski natomiast, dostrzegając ekspansję żywiołu żydowskiego, pozostawał zarazem bezlitosnym krytykiem Polaków. Przede wszystkim za wielkie obciążenie uważał spadek romantyczno-szlacheckiej kultury, która – w jego mniemaniu – pogrążała ich w politycznych fantazmatach, w płytkim patriotyzmie opartym na sentymentach, pchała ku skazanym z góry na klęskę zrywom powstańczym, a nie do pracy organicznej i pracy u podstaw.
Przywódca endecji kombinował niczym postępowy, liberalny intelektualista przeciw konserwatywnym tendencjom – poważną przeszkodę w rozwoju Polaków dostrzegał w społecznym rozwarstwieniu, które nie sprzyjało budowie wspólnoty narodowej. Był zatem przekonany, że tylko zdemokratyzowany naród polski może stawić czoła wyzwaniom nowoczesności, w tym skutecznie rywalizować z Żydami. Wzorem zaś dla Dmowskiego byli Anglicy. Imponowali mu forsowaniem swojego interesu narodowego, podziwiał ich globalną ekspansywność.