Maanam od zawsze

Aktor Bartosz Gelner poleca w "Plusie Minusie".

Publikacja: 11.10.2019 18:00

Maanam od zawsze

Foto: Adam Jankowski

W otaczającej nas jesiennej atmosferze chętnie wracam do klasyki jazzu, zwłaszcza do Cheta Bakera oraz Dave'a Brubecka. Uwielbiam słuchać ich muzyki szczególnie na płytach winylowych. Poza tym byłem na finałowym koncercie Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień", który ubarwił mi tę szarą jesienną rzeczywistość. Występy Rebeki Saunders i trębacza Marca Blaauwa były niesamowite i zapadły mi głęboko w pamięć, a koncert Georgesa Aperghisa „Thinking Things" był po prostu niezwykły.




Gdy mam słuchawki w uszach, to najczęściej słucham „Szał niebieskich ciał" Maanamu. Wydaje mi się, że sympatię do tego zespołu wyssałem z mlekiem matki. Ta muzyka od zawsze była w moim rodzinnym domu i naturalnie przeszło to na mnie. Zaczęło się od płyty Kory i Pudelsów „Bela pupa" i trwa to do dzisiaj. Chyba też przez sentyment do Kory wracam do jej muzyki, bo minął już ponad rok od jej śmierci.

Aktualnie czytam książkę Kazimierza Kutza „Piąta strona świata", którą dostałem w prezencie od mojej mamy. Jest to historia Śląska przedstawiona przez jednego z najwybitniejszych Ślązaków. Już początek książki był niezwykle fascynujący, gdzie pokazano losy mieszkańców regionu. Najbardziej urzekła mnie postać samego autora i jego przywiązanie do naszej małej ojczyzny, jaką jest Śląsk.

Nadrobiłem swoje filmowe zaległości i obejrzałem „Głośniej od bomb" w reżyserii Joachima Triera. Film jest retrospekcją życia znanej wojennej fotoreporterki, która ginie w wypadku. Ciekawie przedstawiono relacje międzyludzkie i losy jej dwóch synów, którzy muszą się pogodzić z utratą matki. Sam wątek śmierci nie jest do końca jasny. Nie wiadomo, czy to było samobójstwo czy zbieg okoliczności. Film porusza różne problemy. Zarówno losy nastoletniego syna, jak i drugiego starszego – granego przez Jesse'ego Eisenberga. Film zmusza widza do myślenia i pokazuje współczesną historię, której w kinie poszukuje.

Drugim filmem, który obejrzałem, był „Parasite" Joon-ho Bonga. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Główny bohater otrzymuje pracę jako korepetytor córki bogatego małżeństwa. Potem wymyśla plan na zapewnienie reszcie jego rodziny pracy. Film zdobył w tym roku w Cannes Złotą Palmę. Całkowicie zgadzam się z werdyktem jury, bo film jest fantastyczny. Gorąco go polecam, wciąż można go zobaczyć w kinach.

–not. luko

Bartosz Gelner (ur. 1988 r. w Katowicach) – aktor filmowy i teatralny. Grał w filmach „Sala samobójców" (2011), „Płynące wieżowce" (2013), „Reakcja łańcuchowa" (2017), a ostatnio w „Legionach" (2019). Związany jest z warszawskim Nowym Teatrem

W otaczającej nas jesiennej atmosferze chętnie wracam do klasyki jazzu, zwłaszcza do Cheta Bakera oraz Dave'a Brubecka. Uwielbiam słuchać ich muzyki szczególnie na płytach winylowych. Poza tym byłem na finałowym koncercie Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień", który ubarwił mi tę szarą jesienną rzeczywistość. Występy Rebeki Saunders i trębacza Marca Blaauwa były niesamowite i zapadły mi głęboko w pamięć, a koncert Georgesa Aperghisa „Thinking Things" był po prostu niezwykły.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą