W Warszawie rozpoczęło się pierwsze w tym roku zgrupowanie kadry, które przybliży nas do odpowiedzi na pytanie, w jakim miejscu znajduje się reprezentacja. Tylko dwa zwycięstwa sprawią, że nie będzie to kolejny stracony rok dla polskiego futbolu.
Choć w ostatnich miesiącach nasi piłkarze wystawiali nerwy kibiców na poważną próbę, trudno wyobrazić sobie, by w przyszłym tygodniu nie zagrali w finale baraży z Walią lub Finlandią (26 marca w Cardiff lub w Helsinkach). Nikt nie lekceważy Estonii, ale mecz ten jest jedynie przepustką do walki o bilet na mistrzostwa Europy.
Baraże będą punktem przełomowym?
– Mamy doświadczenie w grze w barażach, ostatnio dostaliśmy się tak na mundial w Katarze. Podchodzimy do rywali z szacunkiem, ale wszystko jest w naszych rękach. Zdajemy sobie sprawę, jak wyglądały eliminacje, i chcemy to zmienić. Liczymy, że te baraże będą punktem przełomowym: wróci polot, lekkość, fantazja. Jeśli awansujemy, nikt nie będzie rozpamiętywał przeszłości – podkreśla Lewandowski, który ma za sobą jeden z najlepszych meczów w barwach Barcelony.
W wygranym 3:0 niedzielnym ligowym szlagierze z Atletico Madryt zdobył bramkę, zanotował dwie asysty i został uznany za piłkarza spotkania. Hiszpańskie media napisały o występie kompletnym. – To był rock and roll – komentował dziennik „AS”.
Dobra passa polskiego napastnika zaczęła się jeszcze w lutym, wybrano go wówczas na zawodnika miesiąca. Rosnącą formę Lewandowskiego przed barażami o Euro 2024 potwierdziły także dwa gole w starciach z Napoli, które pomogły Katalończykom awansować po raz pierwszy od czterech lat do ćwierćfinału Champions League.