Wrexham AFC - Klub z Fabryki Snów

Amerykanin Rob McElhenney oraz Kanadyjczyk Ryan Reynolds kupili od kibiców jeden z najstarszych klubów świata i awansowali do czwartej ligi. Obaj są aktorami i nie wiadomo, co było pierwsze: pomysł na sportowy serial czy inwestycja w walijski Wrexham AFC.

Publikacja: 01.05.2023 08:45

Aktorzy Rob McElhenney i Ryan Reynolds kupili od kibiców jeden z najstarszych klubów świata – walijs

Aktorzy Rob McElhenney i Ryan Reynolds kupili od kibiców jeden z najstarszych klubów świata – walijski Wrexham AFC – i awansowali do czwartej ligi. Wiedzieli, co robili? Fot. Oli SCARFF/AFP

Foto: OLI SCARFF

Korki od szampana wystrzeliły, kiedy sędzia Scott Jackson zakończył przedostatni mecz sezonu. Podopieczni Phila Parkinsona na oczach 10 tysięcy kibiców wygrali 3:1 z FC Boreham Wood i zapewnili sobie pierwsze miejsce w tabeli National League. Awansu wyczekiwali od 15 lat. Radością wybuchł stadion, świętowali także właściciele – szczerze i spontanicznie, bo choć kręcą we Wrexham serial opowiadający o życiu klubu oraz 60-tysięcznego miasta, to tego dnia byli nie tylko reżyserami spektaklu, ale także jego uczestnikami.

Reynolds po meczu wpadł do sali konferencyjnej, przerwał wywiad i zażądał koszulki od bramkarza Bena Fostera, bo chciał mieć pamiątkę z tego wieczoru. Wcześniej, jeszcze na boisku, wyściskał byłego reprezentanta Anglii i upewnił się, że 40-latek zostanie w klubie na kolejny sezon. „Wszystko, co mam, pachnie szampanem, piwem oraz trawą. Jestem wciąż rozdarty między śmiechem i szlochem. To miasto i ten sport to jedne z najbardziej romantycznych rzeczy na ziemi. Dziękuję” – napisał później aktor na Twitterze.

To był faktycznie sezon jak z filmu. Wyścig o pierwsze miejsce okazał się bitwą na wyniszczenie, walkę o awans stoczyły kluby legendy. Założony w 1864 roku Werxham zdobył w 45 meczach 110 punktów i strzelił 115 goli, ale drużynę Notts County – jej historia jest nawet o dwa lata dłuższa – wyprzedził tylko o 4 punkty. Starszy jest na świecie jedynie Sheffield FC. Klub, który niektórzy nazywają The Ancients (Starożytni), powstał w 1857 roku i występuje dziś w siódmej lidze.

Narracja z Hollywood

Werxhamowi nowe życie dali gwiazdorzy filmu. Kiedy McElhenney („Zdrada”, „Cudowni chłopcy”, „Adwokat”) i Reynolds („Deadpool”, „Narzeczony mimo woli”, „Wieczny student”) przymierzali się do inwestycji, ten drugi wyjaśniał dziennikarzom: – Mówimy o trzecim najstarszym klubie na świecie i nie widzimy powodu, dla którego nie może on stać się globalną marką. Pragniemy, żeby był potęgą. Będziemy pojawiać się na trybunach tak często, jak to możliwe. Chcemy wypić piwo z kibicami. Jeszcze będziecie mieli nas dość.

Fani ich zaakceptowali, pewnie nawet obdarzyli sympatią. McElhenney i Reynolds wnieśli przecież do piątej ligi hollywoodzką narrację, fundusze nieosiągalne dla przeciwników z tego samego poziomu rozgrywkowego oraz olbrzymie zainteresowanie. Wrexham ma dziś 500 tysięcy obserwujących na Twitterze, 800 tysięcy na Instagramie i 1,2 miliona na TikToku, który jest partnerem klubu. Inny aktor Paul Rudd („Przyjaciele”, „Ant-Man”) był w loży honorowej na ostatnim meczu.

Właściciele klubu wykreowali opowieść o filmowym rozmachu, ale także przenieśli ją na ekran. Serial „Witajcie we Wrexham” zadebiutował w sierpniu ubiegłego roku na antenie stacji FX – premierę obejrzało ponad 300 tysięcy Amerykanów. Dziś odcinki można znaleźć w serwisach streamingowych należących do Disneya. Wiadomo już, że będą kolejne sezony – McElhenney i Reynolds drugi zapowiedzieli już w ubiegłym roku. Awans piłkarzy fabułę na pewno wzbogaci.

Szczerość jak waluta

Brytyjscy dziennikarze przyznają, że o ile w normalnych okolicznościach obecność znanych twarzy zakłócałaby im przeżywanie futbolu, o tyle właścicieli Wrexhamu trzeba brać na poważnie, gdyż od początku pokazywali, że nie traktują klubu jako kaprysu. Jego przejęcie z rąk kibiców, do którego doszło w lutym 2021 roku, poprzedziły dziesiątki spotkań i wideokonferencji. Reynolds i McElhenney zainwestowali 2,2 miliona euro – nie tylko w zespół seniorów, część środków przeznaczono także na rozwój sekcji kobiet.

Wiedzieli jednak, że nie mniej ważną walutą będzie szczerość. Mówili o transparentności, szacunku oraz odpowiedzialności. – Zrobimy wszystko, aby za sukcesem klubu poszedł sukces lokalnej społeczności – mówił Reynolds. Później faktycznie polecał burgery i piwa w lokalu The Turf, a jedna z trybun stadionu nosi dziś nazwę lokalnego browaru.

McElhenney na łamach „The Athletic” nie kryje, że marzył o związaniu się z klubem sportowym, ale do inwestycji przekonała go dopiero perspektywa nakręcenia serialu, bo podczas pandemii rozsmakował się w sportowych dokumentach. Piłki nożnej uczył się najwyraźniej podobnie, jak tytułowy bohater „Teda Lasso”, zaskoczony nie tylko terminologią, ale także rozgrywkami z systemem awansów i spadków, które w amerykańskich ligach zawodowych nie istnieją.

Marzenie o Premier League

Właściciele planują już powiększenie jednej z trybun, na koszulkach wciąż widać logotyp TikToka, wśród sponsorów klubu można znaleźć Expedię, Vistaprint czy Aviation American Gin, a niektóre mecze zespołu pokazywał amerykański ESPN, choć mówimy o piątej lidze. Wrexham zyskuje nowe biznesowe fundamenty, jednak przed nim wciąż długa droga na szczyt. Żaden klub, który awansował do czwartej ligi w ciągu ostatnich pięciu lat, nie spadł z niej w pierwszym sezonie, ale jedynie Tranmere zdołało 12 miesięcy później wywalczyć kolejną promocję.

Sytuacja Wrexhamu jest oczywiście korzystniejsza. McElhenney i Reynolds mają większą niż inni szansę na przekonanie do inwestycji kolejnych sponsorów, a atutem klubu jest także 10-tysięczna widownia. Trybuny podczas decydującego o awansie meczu odwiedził co szósty mieszkaniec miasta, choć niewykluczone, że sporo było wśród nich przyjezdnych. Ponad połowa klubów League Two (to w brytyjskiej nomenklaturze czwarty poziom rozgrywkowy, wyżej są League One, The Championship oraz Premier League) nie ma nawet tak dużego stadionu.

Wrexham wciąż pozostaje jednocześnie skromnym, walijskim klubem z robotniczego miasteczka. Premier League tymczasem to dziś piłkarska NBA, ale Reynolds podtrzymuje, że mamy do czynienia z „uśpionym gigantem”. Jego oraz McElhenney’ego miały uwieść sceny z lat 70., gdy trybuny stadionu wypełniały się po brzegi. Panowie do inwestycji podeszli poważnie, w wyborze klubu pomogła im firma Inner Circle Sports, która wcześniej pośredniczyła w przejęciu przez Fenway Sports Group Liverpoolu. Dziś amerykański kapitał jest zresztą w budżetach połowy klubów Premier League.

Właśnie tam sięgają także marzenia właścicieli. – Mówimy cały czas o tym, że chcemy awansować do Premier League, choć dla niektórych może to brzmieć jak szaleństwo – wyjaśniał Reynolds jeszcze w styczniu podczas wywiadu dla ESPN.

– Jeśli teoretycznie jest możliwy awans z piątego poziomu rozgrywkowego aż do elity, niby dlaczego nie mielibyśmy tego zrobić? Dlaczego nie mielibyśmy walczyć do ostatniej kropli krwi, aby awansować? – pyta. Jego opowieści faktycznie wyglądają na zrodzone w Fabryce Snów, a wielka piłka to przecież nie film, tylko biznes.

Korki od szampana wystrzeliły, kiedy sędzia Scott Jackson zakończył przedostatni mecz sezonu. Podopieczni Phila Parkinsona na oczach 10 tysięcy kibiców wygrali 3:1 z FC Boreham Wood i zapewnili sobie pierwsze miejsce w tabeli National League. Awansu wyczekiwali od 15 lat. Radością wybuchł stadion, świętowali także właściciele – szczerze i spontanicznie, bo choć kręcą we Wrexham serial opowiadający o życiu klubu oraz 60-tysięcznego miasta, to tego dnia byli nie tylko reżyserami spektaklu, ale także jego uczestnikami.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Górnik Zabrze na ścieżce do sukcesu. Na taki sezon czekał 30 lat
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił